Tag Archives: naciski na pilotów

Dlaczego doszło do katastrofy pod Smoleńskiem?


Usterki techniczne samolotu, zachowanie załogi, zła organizacja i zabezpieczenie lotu oraz zachowania osób trzecich – takie wersje przyczyn tragedii prezydenckiego samolotu bada prokuratura.

Autor: Kuba Kamiński

Prokuratura Generalna i Naczelna Prokuratura Wojskowa po raz pierwszy oficjalnie podała, jakie wersje katastrofy bada.

  • I tak wersja I to usterki techniczne samolotu, wśród nich: wady konstrukcyjne TU-154M, defekty sprzętu powstałe wskutek złej obsługi przez personel naziemny i defekty urządzeń zaistniałe w czasie lotu.
  • Wersja II˙to zachowanie (działanie lub zaniechanie) załogi, w tym: błąd w technice pilotowania, niezdyscyplinowanie załogi w powietrzu (naruszenie przez załogę regulaminowych zasad lotu), niedoszkolenie załogi.
  • Wersja III to zła organizacja i zabezpieczenie lotu, w tym: nieprawidłowości polskiego personelu naziemnego i nieprawidłowości rosyjskiego personelu naziemnego.
  • Wersja IV obejmuje „zachowanie osób trzecich (np. zamach terrorystyczny, sugestie i oczekiwania od załogi określonego postępowania).

PAP
Rzeczpospolita

2 Komentarze

Filed under Uncategorized

10 hipotez smoleńskiej katastrofy


Kto winien: rosyjscy kontrolerzy, polscy piloci, mgła czy maszyna? Mnożą się też teorie spiskowe

10 kwietnia o 8.56 w katastrofie prezydenckiego samolotu Tu-154M zginął prezydent Lech Kaczyński z małżonką i 94 inne osoby obecne na pokładzie. Do tragedii doszło podczas próby lądowania na lotnisku pod Smoleńskiem. Oto dziesięć teorii na temat przyczyn katastrofy.

1. Niedoświadczony pilot.

36-letni kapitan Arkadiusz Protasiuk miał według Rosjan przeszarżować: nie znał lotniska i maszyny, którą leciał. „Załoga najwyraźniej nie uwzględniła specyfiki rosyjskiego samolotu” – pisał portal Newsru.com, powołując się na rosyjskich ekspertów. Tu-154 traci wysokość szybciej niż inne samoloty. Protasiuk miał więc popełnić szkolny błąd i za nisko sprowadzić maszynę.

Ale polski pilot na tupolewie przelatał imponującą liczbę 2937 godzin. Maszynę znał doskonale. – Znał również lotnisko. Trzy dni wcześniej lądował na nim, jako drugi pilot samolotu premiera Donalda Tuska – powiedział „Rz” pułkownik Grzegorz Kułakowski, kolega Protasiuka z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.

2. Kłopoty z rosyjskim.

Jak twierdzi rosyjski kontroler lotu ze Smoleńska Paweł Plusnin, polscy piloci nie informowali go o swojej wysokości, bo „słabo znali rosyjski”. Te słowa wzburzyły kolegów zabitych pilotów. – Protasiuk mówił po rosyjsku znakomicie – powiedział Kułakowski. Trzy dni wcześniej podczas lądowania w Smoleńsku Protasiuk nie miał najmniejszych problemów w komunikacji radiowej z rosyjskimi pracownikami lotniska.

3. Naciski na pilotów.

Zwolennicy tej tezy przypominają, że w sierpniu 2008 r., podczas rosyjskiej inwazji na Gruzję, prezydent próbował nakłonić pilota do lądowania w Tbilisi. Ten jednak sprowadził maszynę na bezpieczniejsze lotnisko w Ganji w Azerbejdżanie. Czy tym razem pilot się ugiął, bo ktoś – prezydent lub dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik – kazał mu lądować w skrajnie trudnych warunkach?

Koledzy Protasiuka uważają, że to niemożliwe. – Załogi, które latają w pułku zapewniającym transport najważniejszym osobom w państwie, są tak wyszkolone, że nie ulegają presji – powiedział kapitan Grzegorz Pietruczuk, ten sam, który odmówił prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu lądowania w Tbilisi.

Wojskowi podkreślają, że żelazna zasada mówi, iż najważniejszą osobą na pokładzie jest pilot. Nikt, nawet prezydent, nie ma prawa narzucać mu swojej woli. Po incydencie na Kaukazie piloci mieli jeszcze umocnić się w tym postanowieniu.

Z przecieków po wstępnej analizie czarnej skrzynki wynika, że żaden z pasażerów nie ingerował w pracę pilotów.

4. Mgła.

W chwili wypadku była bardzo gęsta i pilot mógł nie zauważyć drzew.

– Na nowoczesnych lotniskach mgła nie jest groźna, ale w Smoleńsku, gdzie jest lotnisko przestarzałe, mogła sprawić problemy – mówi „Rz” ekspert Grzegorz Hołdanowicz. Według niego mgła jest niebezpieczna, bo jest nieprzewidywalna. W jednym miejscu mogą być prześwity, gdzie indziej niespodziewanie gęstnieje. – Piloci nie zdawali sobie sprawy, że lecą nad jarem głębokim na 60 metrów. Tyle im zabrakło do bezpiecznego lądowania. Gdyby nie jar, wylądowaliby bezpiecznie – podkreślił Hołdanowicz.

Do bezpiecznego lądowania potrzeba widoczności na 1 km. Tego dnia nad Smoleńskiem wynosiła chwilami zaledwie 100 metrów.

5. Awaria samolotu.

Kolejna hipoteza sugeruje możliwość usterki lub poważniejszej awarii w prezydenckim tupolewie. Park maszynowy 36. Pułku jest mocno wysłużony. – Liczba usterek, jakie miały te samoloty, jest przerażająca – mówił „Rz” po katastrofie były premier Józef Oleksy. – Sam byłem kiedyś poirytowany, iż z powodu awarii nie mogłem dolecieć na szczyt europejski – dodaje. Rosjanie zapewniają, że samolot był sprawny. Zimą przeszedł kompleksowy remont w rosyjskich zakładach lotniczych Awiakor w Samarze. Mógł po nim spędzić w powietrzu jeszcze 7,5 tys. godzin. Wylatał tylko 140. W sumie 20-letni samolot przeleciał 5000 godzin i lądował 1823 razy, co zdaniem dyrektora zakładów Awiakor Aleksieja Gusiewa jak na tę maszynę nie jest dużą liczbą. – Po remoncie samolot latał normalnie, żadnych pretensji nie zgłaszano – mówił Gusiew.

– Wstępne dane wskazują, że katastrofa nie była związana z problemami technicznymi na pokładzie samolotu – wtórował mu szef komisji śledczej Prokuratury Generalnej Rosji Aleksander Bastrykin. Wiadomo, że do momentu uderzenia w drzewa, tupolew był w pełni sterowny.

6. Bałagan na lotnisku.

O potwornym bałaganie, który podobno jest normą na rosyjskich lotniskach, mówił „Rz” rosyjski dysydent Władimir Bukowski.

– Chaos, niekompetencja, nieporządek, zły stan techniczny sprzętu – wyliczał. – Wieża mogła podać złe współrzędne, źle pokierować pilotów.

Białoruski dziennikarz, przebywający na smoleńskim lotnisku, krótko po katastrofie zrobił fotografię rosyjskich żołnierzy wkręcających żarówki w światłach naprowadzających. Czy w momencie, gdy samolot podchodził do lądowania, lampy nie działały? Polska prokuratura już oficjalnie zadała to pytanie stronie rosyjskiej.

Do dziś nie wiadomo też, co podczas feralnego lądowania robiła obsługa lotniska i kto wchodził w skład naziemnej grupy przyjmującej Tu-154. Czy byli to pracownicy ze Smoleńska, czy też może ludzie oddelegowani tam specjalnie na ten dzień z innego miejsca i kiepsko znający to lotnisko. Nie podano też, kto osobiście odpowiada za lądowanie samolotu.

7. Presja na obsługę lotniska.

Jak ujawniła „Rz”, to nie polscy piloci, lecz rosyjscy kontrolerzy lotów mogli działać pod naciskiem. Rankiem 10 kwietnia odbyli kilka rozmów z przełożonymi w Moskwie.

– W jednej z rozmów ostrzegali, że warunki są fatalne i że zastanawiają się nad zamknięciem lotniska i wprowadzeniem zakazu lądowania – mówi informator „Rz”. – Mieli jednak wątpliwość, czy ta decyzja nie zostanie przez polską stronę zinterpretowana jako celowa przeszkoda. Nasze źródła twierdzą, że wątpliwości dotyczące tego, czy zamknąć lotnisko, mieli też przełożeni kontrolerów – dodał.

Podobne wątpliwości miała Moskwa. Kazała nie zamykać lotniska, ale rekomendować Polakom, żeby lądowali gdzie indziej. Tak też według Rosjan miało się stać. Kontrolerzy zasugerowali pilotom, aby polecieli do Moskwy lub Mińska.

– Problem w tym, że nie ma czegoś takiego jak rekomendacja. Jest zezwolenie albo odmowa. Kontrolerzy na lotnisku mogli naruszyć procedury – tłumaczył rosyjski rozmówca „Rz”. Podobnego zdania są polscy eksperci. – Wieża może uznać, że warunki pogodowe są zbyt trudne i zamknąć lotnisko. Wtedy pilot musi lecieć gdzieś indziej. Jeżeli wieża tego nie robi, pilot uznaje, że nie jest tak źle i ma wszelkie prawo, by podjąć próbę lądowania. Jeżeli rzeczywiście wieża tego nie zabroniła, to oznacza, że Rosjanie popełnili fatalny błąd – powiedział „Rz” chcący zachować anonimowość polski pilot.

8. Brak systemu naprowadzania.

Według rosyjskich mediów 7 kwietnia, gdy pod Smoleńskiem lądowały samoloty z premierami Władimirem Putinem i Donaldem Tuskiem, na lotnisko sprowadzono nowocześniejszy system nawigacyjny.

System ten przed wizytą prezydenta Kaczyńskiego miał zostać usunięty. Informacja ta nie została potwierdzona. Pewne jest, że na lotnisku nie było systemu automatycznego naprowadzania lądujących samolotów ILS (Instrument Landing System). – Wszystkie urządzenia nawigacyjne na lotniskach muszą być regularnie sprawdzane i posiadać aktualne świadectwa. Sprawdza się je w czasie lotów laboratoryjnych, przy użyciu specjalnego samolotu. Jeżeli wszystko działa, to system nawigacyjny otrzymuje świadectwo – tłumaczy „Rz” jeden z ekspertów. Danych na temat lotniska pod Smoleńskiem brak.

9. Zamach terrorystyczny.

Prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział, że śledczy badali także hipotezę zamachu. Wstępne śledztwo wykazało, że na pokładzie nie doszło do eksplozji ładunku wybuchowego.

Mimo to pojawia się wiele teorii spiskowych. – Okoliczności wskazują na poważną awarię lub celowe zablokowanie układu sterowania. Taką blokadę można celowo zamontować tak, aby uruchomiła się przy wypuszczeniu podwozia lub klap bezpośrednio na prostej przed lądowaniem. Przy blokadzie klap lub lotek na prostej katastrofa była nieunikniona – powiedział w wywiadzie udzielonym „Naszemu Dziennikowi” Ryszard Drozdowicz z Laboratorium Aerodynamicznego Politechniki Szczecińskiej (ZUT).

Inni eksperci wykluczają jednak taką możliwość: samolot był dokładnie sprawdzony przez polskie służby.

10. Atak elektroniczny.

Na pokładzie tupolewa znajdowało się supernowoczesne satelitarne urządzenie TAWS (Terrain Awareness and Warning System), które z dokładnością do jednego metra informuje pilotów o ukształtowaniu terenu w okolicach lotniska. Ukazuje im trójwymiarowy model terenu nawet w najtrudniejszych warunkach pogodowych. Ponieważ do tej pory nie zdarzyła się jeszcze katastrofa samolotu wyposażonego w ten system, pojawiły się spekulacje, czy przypadkiem rzekomi terroryści świadomie nie zakłócił pracy urządzeń pokładowych.

– System TAWS zawieść nie może. Chyba że ktoś zaatakuje go techniką o nazwie „meaconing”. Fałszywy sygnał jest nagrywany i kilka milisekund później i z większą mocą niż sygnał satelity puszczany w eter na tej samej częstotliwości, na której nadaje satelita – mówi „Rz” współtwórca systemu trójwymiarowej nawigacji, wykładowca na Politechnice Hamburskiej Marek Strassenburg-Kleciak.

Wiadomo, że wcześniej problemy z wylądowaniem w Smoleńsku miał rosyjski samolot Ił-76. Zwolennicy teorii o ataku elektronicznym wskazują, że już wtedy sabotażyści mogli uruchomić swoje urządzenie.

Eksperci lotnictwa przestrzegają jednak przed wyciąganiem takich wniosków. Według Tomasza Hypkiego, Smoleńska nie ma na liście 11 tys. lotnisk, których dane są opracowane przez twórców systemów takich jak TAWS.

Rzeczpospolita

http://www.rp.pl/artykul/460202,465073_10_hipotez_smolenskiej_katastrofy_.html

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

W zagranicznych mediach


„Niezawisimaja Gazieta”
Po tej niewyobrażalnej katastrofie pojawiły się oznaki tego, że stosunki Polski i Rosji nabierają nowej jakości. (…) Katyńska kość niezgody w relacjach Warszawy i Moskwy zostanie pochowana razem z prezydentem Kaczyńskim.

„The Independent”
Politykę prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska wobec Rosji określano mianem „niezsynchronizowanej”. (…) Prezydent ustawicznie podkopywał Donalda Tuska na stanowisku szefa rządu. Czasem podróżował osobnym samolotem na międzynarodowe spotkania mimo braku zaproszenia. Po drugie, Kaczyński był głęboko nieufny i niechętny Rosji i byłoby mu trudno uczestniczyć w obchodach katyńskich z którymś z rosyjskich przywódców. (…) Gdy nienawiść, animozja i zazdrość wchodzą w reakcję z kaprysem losu, dochodzi do tragedii o szekspirowskim wymiarze.

„The Times”
Niewykluczone, iż Jarosław Kaczyński zechce wypełnić polityczną próżnię powstałą po śmierci brata i będzie kandydatem w wyborach prezydenckich. Jeśli tak się stanie, to optymistyczne rachuby na przełom w stosunkach polsko-rosyjskich będą musiały zostać przewartościowane.

„Sueddeutsche Zeitung”
Czy Jarosław Kaczyński wystartuje w wyborach prezydenckich (…) Chyba większość Polaków nie wykazałaby zrozumienia, gdyby ktoś, nawet jeśli jest bratem bliźniakiem, chciałby zbić kapitał na tragedii. (…) zburzyłby mit swego brata, jeśli kandydowałby na jego następcę. Ale ten mit zostałby tym bardziej zburzony, jeśli okazałoby się, że prezydent osobiście wywierał presję na pilota, aby wylądował.

TV ABC
Ekspert ds. lotnictwa John Nance stwierdził, że kiedy wiezie się tak wielu dygnitarzy, może mieć to wpływ na podejmowane przez pilota decyzje. – Kiedy pilot nakłada na siebie presję, może to przynieść naprawdę złe konsekwencje. Niestety, kiedy masz na pokładzie głowę państwa i wielu innych ważnych ludzi, chcesz ich zawieźć tam, gdzie tego żądają. Taki rodzaj presji może przeważyć nad zdrowym rozsądkiem – mówi Nance.

BBC World
Rosyjscy oficjele twierdzą, że to piloci zbudowanego w Związku Sowieckim samolotu Tu-154 zignorowali ostrzeżenia i wielokrotnie próbowali wylądować. Polscy prokuratorzy podkreślają zaś, że nie ma dowodów na to, że ktokolwiek naciskał na załogę, by ta zignorowała takie ostrzeżenia.

„Daily Telegraph”
Rosyjscy eksperci twierdzą, że „syndrom pasażera VIP-a” mógł odegrać znaczną rolę w tej tragedii.

„Nowyje Izwiestia”
Stolica Polski zaczyna powoli dochodzić do siebie, jednak atmosferę ogólnonarodowej tragedii wyczuwa się na każdym kroku. (…) sobotnia tragedia i reakcja narodu rosyjskiego na to nieszczęście poważnie zmieni opinie Polaków, zwłaszcza młodych, o swoim wschodnim sąsiedzie.

oprac. ŁS

Źródło: Nasz Dziennik

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

Niemcy przyjęli już wersję Rosjan


Niemieckie media poświęcają dużo uwagi katastrofie prezydenckiego samolotu pod Katyniem. Prasa spekuluje na temat ewentualnych jej przyczyn, nowych wyborów prezydenckich, a także ewentualnego zakazu wspólnych lotów najważniejszych ludzi w państwie.

Hamburski „Bild Zeitung” wyraźnie sugeruje, że pośrednim powodem katastrofy miały być jakoby naciski Lecha Kaczyńskiego na pilota, aby ten pomimo złej pogody jednak lądował na lotnisku w Smoleńsku. Dziennikarka gazety zapytała nawet byłego prezydenta Lecha Wałęsę, dlaczego spekulował na ten temat, twierdząc, że być może Lech Kaczyński osobiście przyczynił się do katastrofy, ponieważ jako prezydent zmusił pilotów do lądowania. Wałęsa miał odpowiedzieć, że nie sformułował tak swojej wypowiedzi, a spekulacje należy pozostawić ekspertom.

„Sueddeutsche Zeitung”, pisząc o ewentualnych przyczynach tragedii, uznał, że mit prezydenta Lecha Kaczyńskiego zostałby obalony, gdyby okazało się, iż prezydent osobiście wywierał presję na pilota, aby wylądował – tak jak już raz zdarzyło się podczas kryzysu gruzińskiego przed dwoma laty w trakcie lotu do Tbilisi – przypomina niemiecka gazeta. Nie dodaje jednak, że ostatecznie decyzję podjął kapitan samolotu po konsultacji ze swoim dowódcą i nie wylądował w stolicy Gruzji.

Cytowany przez „Deutsche Welle” Joerg Handwerg z niemieckiego związku zawodowego pilotów Cockpit spekuluje, że wiele wskazuje na to, iż na pilota prezydenckiej maszyny wywarto „zewnętrzną presję”. Natomiast „Die Welt” pisze, że zaraz po tragedii w Polsce pojawiały się (szczególnie w internecie) różne teorie spiskowe na temat przyczyn tragedii (którą zaczęto porównywać do śmierci generała Sikorskiego w 1943 roku).

Prasa niemiecka wykazuje także zainteresowanie przyszłością polityczną brata zmarłego tragicznie prezydenta Lecha Kaczyńskiego – Jarosława. Co zrobi teraz Jarosław? – retorycznie pyta „Die Welt”. Czy będzie kontynuatorem swojego brata bliźniaka i wystartuje w prezydenckich wyborach? „Sueddeutsche Zeitung”, pisząc na ten sam temat, jest przekonany, że taka decyzja zaszkodziłaby wizerunkowi Lecha Kaczyńskiego, gdyż Jarosław Kaczyński obaliłby mit swego brata. Podobnie raczej negatywnie o Jarosławie wypowiada się lewicowy „Tageszeitung”, który podaje, że populistyczny i bezkompromisowy brat zmarłego prezydenta raczej nie ma szans w rywalizacji o fotel prezydenta.

Po katastrofie pod Katyniem wielu polityków niemieckich apeluje o wprowadzenie zakazu wspólnych lotów przywódców i najważniejszych ludzi w państwie. Andreas Scheuer z CSU stwierdził, że ta straszna tragedia daje pretekst, by znaleźć rozwiązania, które pozwolą zapobiec najgorszemu i zatroszczyć się o to, by całe kierownictwo państwa i rządu nie podróżowało jednym samolotem. Podobnego zdania jest coraz więcej polityków, którzy zgodnie przyznają, że obecnie w Niemczech praktycznie nie ma żadnych prawnych ograniczeń dotyczących wspólnego podróżowania samolotami czołowych osób w państwie i zdarzało się, iż tym samym samolotem lecieli w przeszłości kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Horst Koehler.

Waldemar Maszewski, Hamburg

Źródło: Nasz Dziennik

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized