04.06.2011 13:02
Monthly Archives: Czerwiec 2011
Wokół hipotezy z katastrofą na Siewiernym
Filed under Uncategorized
Nieznany los prezydenckiej delegacji!
04.06.2011 11:43
Za parę dni minie rok i dwa mieisące od największej tragedii narodu polskiego po II wojnie światowej. Na dzień dzisiejszy wiemy tyle, że…….nic nie wiemy. Mamy wprawdzie wiele zespołów i komisji badających przyczyny jakiegoś tam faktu podanego rodakom przez pewnych informatorów, ale dowodów nie mamy żadnych na nic. Pojawiają się próby uwiarygodnienia w oczch społeczeństwa pewnych działań mających na celu niepodważalność sytuacji, że 10 kwietnia 2010r. o godz. 7:27 samolot TU154M o numerze bocznym 101 z Prezydentem Lechem Kaczyńskim i delegacją oficjeli, wyleciał z lotniska Okęcie na lotnisko Siewiernyj w Smoleńsku. Żadna jednak z tych prób nie poparta jest twardymi, niepodważalnymi dowodami oraz materiałami. Świadkowie natomiast, którzy występują w narracji nam narzucanej są kompletnie niewiarygodni. Ich świadectwa przeczą zupełnie logice i fakty przez nich przytaczane zupełnie nie oddają zwykłych ludzkich zachowań, reakcji w takiej, wręcz niewyobrażalnej chwili.
Gdyby w Polsce istniał zupełnie niezależny i nie podany żadnej narracji sztab do zbadania zniknięcia Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego oraz 95 osób pamiętnego kwietniowego poranka to swoje działania zacżąłby od ostatnich kontaktów rodzin, krewnych z zaginionymi. Wielokrotnie ukazywały się w mediach wywiady z poszczególnymi osobami związanymi z delegacją, nie pokazały nam jednak w pełni obrazu spotkań czy wieści z zaginionymi 8, 9 czy 10 kwietnia. Badane są natomiast zachowania Pana Tuska, Putina, Komorowskiego, których analizować praktycznie nie trzeba, bo mówią same za siebie.
W internecie można z łatwością znależć artykuły prasowe z wywiadami, gdzie „rodziny smoleńskie” wypowiadają się nawet, że w ogóle nie wiedziały, że jego rodzic, mąż ma lecieć tym samolotem. Pytanie więc jest jedno, dwa:Czy ten Pan/Pani w ogóle poleciał?Czy w ogóle byli 10-tego kwietnia na lotnisku Okęcie? Zdrowo myślących Polaków nie przekonuje ani zdjęcie z telefonu Blackberry ani jeden kadr z monitoringu na płycie lotniska Okęcie 10-ego kwietnia 2010r. ok 7-mej rano.
Ostatnie publiczne, w pełni wiarygodne zdjęcie z Prezydentem Lechem Kaczyńskim jest z 8-mego kwietnia 2010r. z konferencji prasowej z Prezydent Litwy w Wilnie. Już zdjęcia z odlotu prezydenta z wileńskiego lotniska pojawiły się dopiero po 10-tym kwietnia, są dziwne i nie przekonują mnie. Kto chce może sprawdzić, Jeszcze niedawno materiały te były obecne w internecie. Są też ogólnodotępne wiarygodne zdjęcia i filmy z publicznej działalności członków delegacji katyńskiej z 9 kwietnia. Pozostają więc pytania: Kiedy zaginęli?W jakich okolicznościach?Dlaczego właśnie oni? Wiemy też, że część z zaproszonych do samolotu gości zrezygnowała wczesniej z lotu.Dlaczego? Nie czuli się na siłach?Dzisiaj jakoś funkcjonują normalnie.
Nie chcę opisywać wraku, który leżał i do dzisiaj leży koło lotniska Siewiernyj. Już o nim wiele napisano, Wiarygodność i prawdopodonieństwo, że to szczątki TU154M 101 jest bliska zeru.
Drodzy Państwo! Żyjemy w bardzo dziwnym i niebezpiecznym świecie. Każde działania i wypowiedzi z naszej strony wymagają od nas rozwagi i zastanowienia. Musimy jednak nadal zajmować się losem naszych zaginionych rodaków. Nie możemy zadowolić się wersjami, które podrzucają nam ludzie, którym nie zależy na prawdzie w tej najważniejszej dla nas sprawie. Ci ludzie często współpracują ze sobą i uzgadniają przekazywane nam wersję, pomimo, że tragedię badają w różny i skrajny wobec przedstawianych hipotez sposób. Jest nam ciężko i nie raz trudno ocenić czy dana wiadomość wnosi coś do sprawy i ewentualnie co wnosi. Wniosek jest zawsze jednak ten sam, dalej nie wiemy nic.
Musimy dalej szukać, analizować, czytać między wierszami podawane nam informacje, obserwować zachowania pewnych osób i wyciągać wnioski. Sprawa mogła się zacząć jeszcze przed Okęciem, nawet 24, a może nawet 48 godzin przed rzekomym odlotem TU154M 1010 od Smoleńska. Zadomowiony w nas ból jeszcze bardziej utrudnia nam zadanie. Pozbądźmy się też kompleksów rusofobii, „pisofobii”, „pofobii”, czy też „amerykofobii”. Dzisiejsza działalność nazwę to tych „instytucji” nie pozwala nam obiektywnie patrzeć na badanie zaginięcia tych osób. Wpływa też dezinformacyjnie na nasze umysły i późniejsze zachowania. Nie dajmy się wciągnąć we wzajemne oskarżenia . Badajmy rzetenie i z ‚głową na karku”.
Życzę sobie i Państwu, aby prawda z 10 kwietnia 2010r. ujrzała swoje światło dzienne.
Filed under Uncategorized
Maskirowka na abarot
Gdzie i kiedy doszło do tragedii? (w odpowiedzi na post KaNo)
Archeologia smoleńska (w kolejnej odpowiedzi KaNo)
Jesteś specjalistą od „maskirowki”. Zgromadziłeś ogromny materiał, którego zwykły śmiertelnik nie jest w stanie przyswoić sobie w krótkim czasie ani tym bardziej swobodnie się w nim poruszać. Wiem też, że masz otwarty umysł i nie zamykasz się na różne, choćby najdziwniejsze, pomysły.
Dlatego właśnie Tobie proponuję następujące ćwiczenie intelektualne. Zapomnij na chwilę o różnych miejscach katastrofy, wielu samolotach i przyjmij założenie, że samolot z naszą delegacją był jeden, że był to TU-154M i że rozbił się na Siewiernym.
Dlaczego?
Jeżeli założymy, że przyczyną katastrofy był zamach dokonany w powietrzu, to na wraku samolotu mogły, a nawet powinny pozostać tego ślady. W przypadku zamachu również niezbędna była „maskirowka”, tylko że w drugą stronę! Należało jak najszybciej usunąć te części wraku (zapewne największe), na których widoczne były takie ślady. Wiemy, że usunięto kokpit, brakuje większych części kadłuba… więc może usuwano je wraz z fotelami i ciałami przypiętymi do nich. Nie było czasu na ich „odpięcie” na miejscu katastrofy.
Filed under Uncategorized
Tupolew nie miał szans! Znamy tajemnicę eksperymentu
03.06.2011, 13:25
Dlaczego pilotom tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku, nie udało się w ostatnich sekundach poderwać maszyny na bezpieczną wysokość? Dotarliśmy do tajemnicy eksperymentu z bliźniaczym Tu-154 przeprowadzonego niedawno w Polsce
W samolocie, podczas odtwarzania ostatnich chwil tragicznego lotu, nie zadziałał przycisk „odejście”! A to oznacza, że tak samo mogło być 10 kwietnia 2010 r. Piloci nie mieli szans na ratunek, bo znad rosyjskiego lotniska – gdzie nie było nowoczesnego systemu ILS – chcieli odlecieć na automatycznym pilocie. A ten się nie włączył.
Skąd wiadomo, że kapitan rządowego tupolewa Arkadiusz Protasiuk (†36 l.) naciskał feralny guzik „odejście” (po rosyjsku „uchod”)? Wynika to z oględzin wraku i zapisu rozmów z kokpitu samolotu potwierdzających, że załoga chciała poderwać maszynę automatycznym pilotem. Próba jego włączenia nastąpiła prawdopodobnie na ok. 20 sekund przed katastrofą, gdy po raz pierwszy padła komenda „odchodzimy”. Gdy automat nie zadziałał kapitan Protasiuk usiłował ratować tupolewa przed katastrofą, ale było już za późno.
– W czasie feralnego lotu samolot nie zareagował na naciśnięcie przycisku, a odejście nastąpiło dopiero, gdy dowódca pociągnął na siebie wolant i zwiększył obroty silników – komentował były szef szkolenia sił powietrznych płk Piotr Łukaszewicz.
Do tej pory nie było to jednak pewne. Dlatego prawdopodobny przebieg wydarzeń odtwarzano w kwietniu podczas eksperymentów z bliźniaczym tupolewem. Samolot „odchodził” znad wojskowego lotniska w Powidzu, na którym wyłączono system ILS. Rezultat utrzymywany jest w tajemnicy. Fakt nieoficjalnie dowiedział się jednak co przyniosło doświadczenie. Przycisk „uchod” nie zadziałał. Gdyby nie fakt, że próbę przeprowadzono na bezpiecznej wysokości 500 metrów, a więc kilkakrotnie wyżej niż to było w Smoleńsku, maszyna rozbiłaby się tak samo jak prezydencki Tu-154.
– To wyjaśnia opóźnienie w odejściu tupolewa znad smoleńskiego lotniska. Po naciśnięciu przycisku „uchod” piloci zostali zaskoczeni, że nic się nie dzieje. Jak się naciśnie hamulec w samochodzie i ten hamulec nie działa, to najpierw jest panika. Mija kilka bezcennych sekund zanim się chwyci za „ręczny” – tłumaczy obrazowo jeden z ekspertów wtajemniczonych w wyniki eksperymentu.
Pozostaje pytanie, dlaczego załoga tupolewa z prezydentem chciała użyć automatu skoro wiadomo było, że w Smoleńsku nie ma systemu ILS? Czy piloci nie zdawali sobie sprawy, że w takim przypadku przycisk „uchod” nie zadziała? Czy nie było to jasno określone w instrukcjach, którymi dysponowali?
Odpowiedzi na te wątpliwości powinien przynieść raport o przyczynach katastrofy przygotowywany przez komisję ministra Jerzego Millera (59 l.). Wczoraj Donald Tusk kolejny raz zapowiedział, że zostanie ogłoszony jeszcze w tym miesiącu.
– Mam taką nadzieję, choć nie chcę podawać żadnej daty. Ale jestem bliski pewności, że czerwiec to będzie miesiąc, kiedy cała sprawa znajdzie swój finał. Nie będę proponował, ani wprowadzał żadnych zmian w raporcie. Natychmiast poinformuję o nim opinię publiczną – ogłosił premier.
Tomasz Hypki, ekspert lotniczy:
Błąd w wyszkoleniu załogi
Cała ta historia świadczy o złym wyszkoleniu pilotów. Jeżeli nie potrafili odpowiednio zareagować, nie wiedzieli co w samolocie działa, a co nie działa, to znaczy, że byli fatalnie wyszkoleni.
Filed under Uncategorized
Uchod
03.06.2011 11:49
Przycisk ‚Uchod’ nie zadzialal w czasie eksperymentalnego lotu Tu-154 o numerze bocznym 102, kiedy na lotnisku nie byl wlaczony system ILS.
To pozwala ekspertom wysnuc wniosek, ze podobnie bylo z lotem Tu-154 nr boczny 101 w Smolensku w kwietniu 2010.
Ciekaw jestem w jakim celu, po co byl zaprojektowany i instalowany w samolotach TU-154 przycisk ‚Uchod’ zanim zaczeto wprowadzac na lotniskach system ILS.
Logika nakazuje wysnuc wniosek, ze system ‚Uchod’ musial dzialac i byl projektowany i montowany w samolotach w konkretnym celu. Skoro wprowadzono nowe systemy na lotniskach, to najprawdopodobniej adaptowano tez system ‚Uchod’ aby mogl wspolpracowac z ILS, ale przeciez nie na kazdym lotnisku gdzie ladowaly TU-154 dzialal ILS, zatem przycisk ‚uchod’ musial byc w stanie dzialac w kazdych warunkach.
A skoro tak, to zapewne byly podane wszystkim uzytkownikom odpowiednie instrukcje na ten temat.
Niemozliwe jest, aby piloci byli niedoinformowani albo lekcewazyli informacje na temat systemu awaryjnego odejscia, ktory w swoim zamiarze ma ratowac samolot przed katastrofa. To tak, jakby spodziewac sie, ze pilot samolotu mysliwskiego zlekcewazy i ‚nie doczyta’ informacji na temat mozliwosc katapultowania.
Jest to przedziwna sytuacja.
Filed under Uncategorized