Z płk. Zbigniewem Rzepą, rzecznikiem prasowym naczelnego prokuratora wojskowego, prokuratorem biorącym udział w śledztwie, m.in. obecnym przy odczytywaniu rejestratorów z rozbitego samolotu, rozmawia Marta Ziarnik
Jakie są ustalenia śledztwa? Co wiadomo już z dotychczasowego odczytu z dwóch czarnych skrzynek?
– Mogę tutaj podać zaledwie niektóre z ogólnych informacji. Same czarne skrzynki zachowały się w dobrym stanie. Miały tylko lekkie uszkodzenia zewnętrzne, natomiast wewnątrz wszystko było w bardzo dobrym stanie. Taśmy nie pogięły się, nie spadły też z urządzeń, na których były zamontowane, dlatego można je bez problemy sczytywać i poddawać rutynowej obróbce, która pozwoli na dokonanie ich spisu i przekazanie w raporcie informacji przez nie zarejestrowanych. Jeden z tych rejestratorów dotyczy głosu, a drugi parametrów lotu. Obecnie pracujemy więc nad tymi dwoma rejestratorami. Nie możemy jednak na razie przekazywać jakichkolwiek szerszych informacji, gdyż nie ma jeszcze zakończonych prac. Tutaj trzeba bowiem bardzo szczegółowo podejść do każdego słowa, które padło. Pamiętajmy także, że to nie są zwyczajne rozmowy, gdyż są one prowadzone w slangu lotniczym i nie są tak dobrze słyszalne, jak można by sądzić, gdyż to wszystko jest zniekształcone przez odbiór radiowy. Naszym zadaniem jest więc ich kilkukrotne odsłuchanie, aby być pewnym, jakie słowo rzeczywiście padło. A że są tutaj słowa zarówno w języku polskim, rosyjskim, jak i angielskim, to tym bardziej trzeba się nad tym pochylić, ażeby nie doszło do jakiegoś przekłamania. Stąd prace nadal trwają i nie można jeszcze powiedzieć, co już usłyszeliśmy, gdyż sami nie jesteśmy jeszcze do końca tego pewni. Proszę zrozumieć, że jest to bardzo żmudna praca. Aczkolwiek Rosjanie powiedzieli, że będą starali się zrobić to w miarę szybko.
Na kiedy więc jest spodziewa ne zakończenie tych odczytów?
– Wydaje mi się, że w ciągu najbliższych 2-3 dni powinien powstać z tego raport. Taki termin wynika z naszych rozmów prowadzonych ze stroną rosyjską. Muszę także zauważyć, że Rosjanie i tak działają szybko. W końcu przy takiej katastrofie rzeczy do zrobienia jest bardzo dużo, a to są niestety kwestie wymagające bardzo dużo czasu.
Czy ten raport zostanie podany do publicznej informacji?
– Choć nie mogę odpowiadać za to, co Rosjanie będą robili z tym raportem, to jednak myślę, że tak, że zostanie on ujawniony. Przecież jest to jakiś krok do tego, żeby wyjaśnić, co naprawdę wydarzyło się 10 kwietnia w Smoleńsku.
Tylko od Rosji będzie ostatecznie zależało, czy ten raport będziemy mogli poznać?
– Przyznam szczerze, że nie wiem dokładnie, jakie są szczegółowe ustalenia polsko-rosyjskie odnośnie do tej kwestii. Wiem tylko tyle, że nasza dotychczasowa współpraca jest bardzo owocna i Rosjanie nie bronią nam dostępu do zdobytych w trakcie ich śledztwa materiałów. Dlatego właśnie mam nadzieję, że i ten raport zostanie Polsce przekazany i że nie będzie problemu z jego ujawnieniem. Osobiście uważam, że sami Rosjanie go kiedyś ujawnią.
W jaki sposób zostały zabezpieczone dane z nośników, które mieli przy sobie polscy wojskowi lecący prezydenckim tupolewem?
– To zostało zabezpieczone w spo sób procesowy na miejscu zdarzenia. Każdy tego typu ślad został zabezpieczony, obfotografowany, dokonano jego oględzin i zabezpieczono go po to, by móc go dalej badać. Jeżeli znaleziono komórki, laptopy, pendrive’y, to te wszystkie przedmioty zostaną przekazane biegłym po to, żeby oni mogli postarać się wydobyć z nich informacje. To jest jednak rutynowa procedura, która zawsze w tego typu przypadkach ma miejsce.
Czy Rosjanie mają prawo wglądu do tajnych dokumentów państwowych? Bo przecież takie też znajdowały się na pokładzie.
– Jeżeli to są dokumenty dyplomatyczne, to w żadnym wypadku. One są w tym momencie eksterytorialne, więc do tej poczty Rosjanie absolutnie nie mają dostępu. Muszą ją zabezpieczyć i przekazać właścicielom, czyli w tym przypadku państwu polskiemu.
Do wraku samolotu dotarł już ciężki sprzęt, który miał pomóc wydobyć pozostałe ofiary?
– Tak, już dotarł. Rosjanie budowali nawet specjalną, prowizoryczną drogę dojazdową, gdyż okoliczny teren jest podmokły i była groźba, że ten ciężki sprzęt mógłby się w przeciwnym wypadku zapaść. Z wcześniejszych informacji mogę jedynie wnioskować, że powinien on tam już być.
Posiada Pan jakiekolwiek informacje o odnalezieniu kolejnych ciał?
– Niestety, musze powtórzyć to, co mówiłem wcześniej, że na ten temat nie mam dokładnych informacji. Tymi kwestiami zajmują się moi koledzy przebywający w Smoleńsku. Wiem tylko tyle, że oni liczyli na to, że kiedy ten ciężki sprzęt dotrze już na miejsce i podniesie szczątki samolotu, wówczas odnajdą się brakujące ciała. W ostatnich godzinach nie miałem jednak kontaktu ze Smoleńskiem, więc nie wiem, czy jest coś nowego w tej kwestii.
Z czego – Pana zdaniem – wynika cała masa sprzecznych informacji, pojawiających się chociażby w sprawie dyspozycji wydawanych polskim pilotom przez kontrolerów z wieży, z lotniska Siewiernyj w czasie ostatnich minut lotu?
– Myślę, że wynikają one z tych samych źródeł, co zawsze. Media rosyjskie też żyją tą sprawą, też chcą przekazywać opinii publicznej kolejne wiadomości i starają się je w różnoraki sposób zdobyć. U nas też przecież tych informacji było bez liku, też dziennikarze je powtarzali.
Jednak w trakcie przesłuchiwania głównego kontrolera lotów informacje uzyskane przez Rosjan, a później przez polskich prokuratorów, w niektórych kwestiach znacznie się różniły. Chodzi o różnicę w liczbie podejść do lądowania i rzekomą nieznajomość rosyjskiego przez pilotów Tu-154M?
– Jeżeli ktoś jest przesłuchiwany dwa razy i mówi wówczas dwie różne rzeczy, wówczas trzeba przyjąć, że mówi nieprawdę. Tak to należałoby rozpatrywać. My, jako prokuratorzy, opieramy się na zdobytych informacjach i każdy dowód zostaje przez nas poddany późniejszej ocenie. Jeżeli wychodzi nam, że ktoś kłamie, wówczas wyciąga się konsekwencje. Aczkolwiek trzeba pamiętać, że w tym przypadku świadkowie przesłuchiwani są według procedury rosyjskiej, gdyż śledztwo prowadzi prokuratura rosyjska.
Na kiedy jest planowany powrót prokuratorów do Polski?
– Tego jeszcze nie wiemy. Śledztwo nadal trwa.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: Nasz Dziennik