Daily Archives: 25 kwietnia, 2010

Katastrofa: pytania o smoleńskie radiolatarnie


Justyna Prus , pn 25-04-2010, ostatnia aktualizacja 25-04-2010 22:00

System nawigacyjny na lotnisku Siewiernyj różni się od innych tego rodzaju rozwiązań – pisze Justyna Prus ze Smoleńska

– Rozkład radiolatarni naprowadzających przed pasem startowym w Smoleńsku jest niestandardowy. Jeśli pilot o tym nie wiedział, mogło się to przyczynić do katastrofy – mówi „Rz” były pilot wojskowy ze Smoleńska.

Jak twierdzą specjaliści, bliższa radiolatarnia powinna znajdować się 1 km od początku pasa startowego, dalsza – 4 km. Z tej strony, z której nadlatywał prezydencki tupolew, ta druga jest umieszczona 6 km od pasa.

– Odległości te: 4 km i 1 km, to rzeczywiście standard – potwierdza pilot instruktor Dariusz Szpineta. – Nie spotkałem się, aby radiolatarnia dalsza znajdowała się 6 km od lotniska.

Dotąd ekspertom badającym przyczyny katastrofy nie udało się wyjaśnić, dlaczego prezydencki Tu154 leciał tak nisko. W odległości około 1 km od lotniska powinien się znajdować co najmniej na wysokości 70 m, tymczasem leciał tylko kilka metrów nad ziemią.

Rzeczpospolita

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

Długa droga do Smoleńska


Kamila Baranowska , Piotr Gursztyn 25-04-2010, ostatnia aktualizacja 25-04-2010 20:35

Współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego skarżą się na trudności podczas podróży na miejsce wypadku

10 kwietnia, już kilkadziesiąt minut po potwierdzeniu informacji o katastrofie prezydenckiego samolotu, zapadła decyzja o locie Jarosława Kaczyńskiego do Smoleńska. Jego współpracownicy wyczarterowali samolot i uzyskali zgodę na lądowanie w Witebsku na Białorusi (lotnisko w Smoleńsku było wówczas zamknięte).

Wylecieli z Warszawy o godz. 15. Półtorej godziny później wystartował – także wyczarterowany – samolot z premierem. Kilka godzin wcześniej Donald Tusk proponował Kaczyńskiemu wspólny lot. – Wstrzymywaliśmy nasz wylot, czekając na decyzję prezesa PiS – mówi „Rz” rzecznik rządu Paweł Graś.

Jarosław Kaczyński odmówił, bo miał już własny samolot. – Rozumiemy jego ból, ale ta odmowa była urażająca – dodaje inna osoba z otoczenia Tuska.

117 kilometrów

W Witebsku grupa Kaczyńskiego dostała białoruską eskortę milicyjną. Drogowskaz przy lotnisku wskazywał, że do Smoleńska jest 117 km. Rozmówcy „Rz” wskazują, że ze strony Białorusinów nie było najmniejszych utrudnień. Bez przeszkód na teren Białorusi dostała się nawet towarzysząca Kaczyńskiemu pracownica Kancelarii Prezydenta Małgorzata Gosiewska (była żona Przemysława Gosiewskiego), która – jak się potem okazało – miała zakaz wjazdu do tego kraju. Jak opowiadają towarzyszący prezesowi PiS, problemy zaczęły się po przejechaniu granicy rosyjskiej. Prędkość jazdy spadła nagle do 30 – 50 km/h.

– To szokujące, że przez Białoruś przejechaliśmy błyskawicznie, a w Rosji celowo nas spowalniano – relacjonuje poseł PiS Maks Kraczkowski.

Bezskutecznie próbowała interweniować towarzysząca Kaczyńskiemu polska konsul. Nic nie przyniosły też interwencje u członków również zdążającej z Witebska do Smoleńska delegacji Donalda Tuska.

Według nich opóźnienie autobusu, którym jechał Kaczyński, było wyłączną decyzją Rosjan.

– Rosyjscy milicjanci powiedzieli nam, że nie możemy zbyt szybko dojechać do Smoleńska, bo najpierw musi dotrzeć tam inny konwój – dodaje Kraczkowski.

– Jechaliśmy około 50 km/h, kiedy nagle obok nas przemknęła jak błyskawica kolumna z premierem Tuskiem – opowiada „Rz” eurodeputowany PiS Adam Bielan.

– Nie ma w tym nic dziwnego, że ich wyprzedziliśmy. Oni jechali autobusem, a my samochodami osobowymi – tłumaczy Graś.

– Oczywiste, że nie mieliśmy takich możliwości jak premier. Ale najważniejsze, że prezes PiS zdążył dojechać, zanim zaczęto wywozić ciała ofiar do Moskwy. Musieliśmy interweniować – zaznacza osoba z otoczenia prezesa PiS.

Przed szlabanem

Towarzyszący Kaczyńskiemu opowiadają, że wolno jechali także w Smoleńsku, a pod bramą lotniska stali około kwadransa. Milicjanci z konwoju mieli im tłumaczyć, że muszą czekać na polskiego konsula. Nikt jednak nie przybył. W końcu funkcjonariusze, nie doczekawszy się nowych rozkazów, sami zdecydowali o wjeździe na lotnisko. – Kiedy przybyliśmy na miejsce katastrofy, premiera Tuska i premiera Putina już tam nie było – wspomina Bielan. – Wychodzi na to, że kiedy oni składali wieńce na miejscu katastrofy i miał miejsce pokazywany w telewizjach uścisk, my błądziliśmy po ulicach Smoleńska albo czekaliśmy przed szlabanem.

Gdy Jarosław Kaczyński był już na miejscu tragedii, przyszedł do niego urzędnik od polskiego premiera. Zapytał, czy Kaczyński nie przyszedłby do miejsca, gdzie przebywali Tusk i Putin, bo szef polskiego rządu chciałby mu złożyć kondolencje.

Kaczyński miał stwierdzić, że ze względu na tragedię nie jest to miejsce na oficjalne spotkania. Później podeszli ministrowie premiera: Tomasz Arabski i Paweł Graś. – Proponowaliśmy, aby Kaczyński spotkał się z obu premierami i by razem poszli na miejsce katastrofy, ale on chciał udać się do swojego brata sam – mówi rzecznik rządu.

Kiedy z propozycją spotkania przyszedł wysłannik Putina, też usłyszał podobną odpowiedź. W imieniu Kaczyńskiego przekazał ją też bezpośrednio premierowi Rosji europoseł PiS Paweł Kowal. – Nie chcę relacjonować rozmów z premierem Putinem – ucina.

– Premier Putin był zaskoczony, dowiedziawszy się od Pawła Kowala o naszych problemach z podróżą, ale zapewnił nas, że podróż powrotna przebiegnie bez żadnych zakłóceń. Było inaczej – relacjonuje Bielan.

Kartka po kartce

Rosjanie zgodzili się, aby wyczarterowany dla Kaczyńskiego samolot przyleciał z Witebska do Smoleńska. Ale – jak opowiadają uczestnicy podróży – nie był to koniec utrudnień. – Czekaliśmy godzinę w samolocie na straż graniczną. Później kartka po kartce z największą dokładnością sprawdzano nam paszporty. Wylecieliśmy ze Smoleńska o trzeciej w nocy – zaznacza Bielan.

– Samolot był sprawdzany jak autobus w Medyce, z zaglądaniem we wszystkie zakamarki – dodaje inny z uczestników.

Według rozmówców „Rz” Rosjanie proponowali też przeprowadzenie uroczystości żałobnych w Moskwie. Jarosław Kaczyński się nie zgodził.

– Z rosyjskiej strony padały różne propozycje. Czekaliśmy na decyzje Jarosława Kaczyńskiego, a on życzył sobie, by ciało prezydenta przewieźć prosto do Warszawy – mówi Graś.

Do prezesa PiS dotarła też wiadomość od rosyjskiego ministra ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergieja Szojgu, że jest możliwość zabrania zwłok Lecha Kaczyńskiego od razu do kraju. Współpracownicy Kaczyńskiego zaczęli sprawdzać, czy jest to zgodne z przepisami.

Niebawem jednak od Rosjan miała przyjść wiadomość, że „wyższa” od Szojgu władza podjęła decyzję, że nie ma takiej możliwości. Jak ustaliła „Rz”, wynikało to z konieczności 100-proc. potwierdzenia identyfikacji zwłok.

Rzeczpospolita

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

„Spraw Panie, by dla ojczyzny nie była ich śmierć bezowocna”


Niedziela, 25 kwietnia (20:31)

Polska pożegnała osiem ofiar katastrofy 10 kwietnia. W niedzielę odbyły się pogrzeby m.in. przewodniczącej klubu PiS Grażyny Gęsickiej, senatora Stanisława Zająca oraz członków załogi prezydenckiego samolotu.

Szefowa klubu PiS Grażyna Gęsicka została pochowana na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach. Pogrzeb odbył się z ceremoniałem wojskowym. Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił o Gęsickiej, że była darem dla jego partii. [Czytaj więcej…]

Pytamy my wszyscy w Polsce, gdzie jesteś Włodzimierzu, bo nam ciebie brak – mówił podczas pogrzebu dowódcy Wojsk Specjalnych minister obrony narodowej Bogdan Klich. Generała Włodzimierza Potasińskiego pochowano na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. [Czytaj więcej…]

Członkowie załogi prezydenckiego samolotu, którzy zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem – ppłk pil. Robert Grzywna, ppor. Andrzej Michalak, Barbara Maciejczyk i Natalia Januszko – zostali pochowani na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach. [Czytaj więcej…]

Kilka tysięcy osób uczestniczyło w pogrzebie Stanisława Zająca, który spoczął na cmentarzu w Jaśle w Podkarpackiem. Był senatorem Prawa i Sprawiedliwości. [Czytaj więcej…]

Poseł PSL Wiesław Woda spoczął w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Uroczystości żałobne odbyły się Kościele Mariackim przy Rynku Głównym. [Czytaj więcej…]

RMF FM

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

Bielan vs Klich


Adam Bielan: W sprawie „incydentu gruzińskiego” jest kampania dezinformacji – mówił Adam Bielan rano w Zetce – Nie widziałem sytuacji, żeby prezydent opuszczał salonik i szedł do kokpitu. To jest sytuacja niewyobrażalna. Prezydent przekonał ministra Klicha. Ten wydał polecenie, a jego podwładny rozkaz. Pilot go nie wykonał.

Bohdan Klich: To czyste kłamstwo. Prezydent zadzwonił do mnie i polecił mi zmianę trasy lotu samolotu, tak żeby mógł dolecieć do Tbilisi. Wysłuchałem tego, co pan prezydent miał mi do powiedzenia i odmówiłem wykonania tego polecenia, ponieważ polecenia wydawać mi może tylko pan premier, który jest moim zwierzchnikiem. Na tym rozmowa się skończyła.

Tyle Bohdan Klich dzisiaj. A oto wersja jaką Bohdan Klich przedstawił posłom blisko dwa lata temu, odpowiadając na interpelację poselską.

Bohdan Klich: Przed startem z Symferopola, około godz. 15.30 czasu warszawskiego, dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego odebrał telefon od pana Macieja Łopińskiego szefa Gabinetu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, który przekazał polecenie prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej dotyczące zmiany planowanej trasy dalszego lotu i realizacji lotu do Tbilisi. W tej sprawie z dowódcą pułku rozmawiał również osobiście prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Dowódca pułku przyjął polecenie prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej do realizacji, zwracając równocześnie uwagę na bardzo duże zagrożenie bezpieczeństwa lotu oraz brak wymaganych zgód dyplomatycznych zezwalających na jego wykonanie. Następnie polecił przygotować i wysłać wystąpienie o dodatkowe zgody dyplomatyczne. Odbyła się także rozmowa kpt. pil. Grzegorza Pietruczuka z osobami towarzyszącymi prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, jak i z nim osobiście. (…) Pilota informowano o braku pokrycia radarowego obszaru Gruzji. Na podtrzymanie decyzji o realizacji lotu, zgodnie z uprzednio założonym planem, do którego kpt. pil. Grzegorz Pietruczuk był przygotowany, miało wpływ wiele innych czynników (…) Dowódca załogi konsultował się również z szefami ochrony prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i prezydenta Ukrainy, którzy nie posiadali potwierdzonych informacji odnośnie do bezpieczeństwa na lotnisku w Tbilisi. (…) Biorąc to pod uwagę i mając na względzie rangę i ilość przewożonych pasażerów, dowódca załogi nie mógł postąpić inaczej. W konsekwencji, po akceptacji przez pana prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, przekazanej dowódcy załogi za pośrednictwem oficera BOR, lot został zrealizowany zgodnie z pierwotnym planem, tzn. do Ganji.

Ja tam się nie znam na wojskowości, więc niech mnie ktoś poprawi, ale czy z tego co mówił Klich posłom nie wynika czasem, że polecenie Prezydenta zostało przyjęte do realizacji przez dowódcę pułku? Że tu, w kraju, podjęto już konkretne przygotowania aby uzupełnić wymagane dokumenty i zgody? Że pilot został poinformowany jakie jest życzenie Prezydenta z jednej strony, i jakie są warunki z drugiej, i dopiero na tej podstawie podjął decyzję o kontynuowaniu podróży zgodnie z planem? A tę decyzję ostatecznie zaakceptował Prezydent, wysyłając do kokpitu oficera BOR-u z tą informacją?

Dlaczego Klich tak kręci? I pytanie dużo ważniejsze, dlaczego kręci jako ciągle jeszcze urzędujący, a nie od dwóch tygodni były, Minister Obrony Narodowej, gdy wszyscy są zgodni, że na etapie przygotowania i zabezpieczenia lotu doszło do skandalicznych zaniedbań, w wyniku których zginęło dowództwo armii? Czy za tę sytuację Minister Obrony Narodowej naprawdę nie ponosi żadnej odpowiedzialności?

Wypowiedzi Klicha świetnie grają z opisaną w poprzednim wpisie „szeptanką” uprawianą przez innych polityków Platformy. A że trochę nie trzymają się kupy z tym co mówił dwa lata temu? Bez obaw, nikt go dociskał nie będzie.

kataryna.blox.pl

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

Czy orędzie Komorowskiego do narodu opublikowano przed katastrofą?


Źródło informacji: http://www.newworldorder.com.pl

Czy to możliwe, aby TVP Info na swojej stronie internetowej 10 kwietnia 2010 r. o godzinie 5:57 opublikowała orędzie marszałka Komorowskiego do narodu, skoro katastrofa nastąpiła kilka godzin później? A jeśli tak, czy datę poprawiono później na 11 kwietnia?

Spójrzcie na stronę z artykułem z TVP Info TUTAJ

Orędzie #2

A teraz popatrzcie na stronę z kopią zrobioną przez wyszukiwarkę Google TUTAJ.

Orędzie #1

Według czytelniczki, która nadesłała nam informację, data z 10 kwietnia widniała na stronie TVP Info jeszcze dzisiaj (23.04.2010) o godzinie 10:52. I na dowód przysłała fax na którym utrwaliła zdarzenie (spójrzcie na nagłówek – obok godziny 10.52 jest dzisiejsza data!).

Orędzie #3

Oprócz tego sprawdziliśmy, że wyszukiwarka Google zarchiwizowała artykuł 19 kwietnia. Oznacza to, że datę i godzinę poprawiono DZISIAJ, kiedy wieść o złej dacie rozeszła się pocztą pantoflową.

I co o tym myślicie?

Czy redaktor podczas publikacji artykułu przygotowanego po południu 10 kwietnia z myślą o publikacji na 11 kwietnia ustawił godzinę poranną publikacji, ale zapomniał ustawić datę na następny dzień, czy też jest to dowód na zamach? A może w godzinach późniejszych edytował poranny news o innej treści i zamienił go na orędzie? Warto byłoby sprawdzić logi osoby, która opublikowała orędzie – datę i godzinę zarejestrowaną na komputerze i serwerze TVP Info (która nie jest datą publikacji).

Jeżeli ktoś z Was był 10 kwietnia rano na stronie TVP Info i widział ten artykuł przed katastrofą w Smoleńsku, prosimy o kontakt lub informację w komentarzu.

Redakcja “Wolnych Mediów

3 Komentarze

Filed under Uncategorized