„Zgoda. Ja też się wybieram” – napisał minister Bogdan Klich na piśmie z Kancelarii Prezydenta, które jest zapowiedzią zaproszenia dowódców sił zbrojnych na uroczystości w Katyniu. Reporter TOK FM dotarł do dokumentów, które ilustrują przebieg korespondencji w tej sprawie między Kancelarią Prezydenta a Ministrem Obrony Narodowej.
Kancelaria Prezydenta wysłała pismo 17 marca, do rąk ministra obrony narodowej trafiło dwa dni później. Władysław Stasiak poinformował w nim Bogdana Klicha, że Prezydent RP zamierza zaprosić najważniejszych dowódców Wojska Polskiego na obchody w Katyniu. Pismo ma charakter pytania o opinię. Na dokumencie jest dopisek: „Zgoda, zwłaszcza, że ja też się wybieram”. Podpisano B. Klich.
W ślad za tym pismem MON rozesłał pismo generałom „z uprzejmą prośbą o realizację”. Nosi datę 23 marca i jest podpisane przez zastępcę dyrektora sekretariatu Ministra Obrony Narodowej płk Piotra Nideckiego.
„Szanowni Panowie Generałowie, z upoważnienia Ministra Obrony Narodowej, w załączeniu przesyłam Panom pismo Szefa Kancelarii Prezydenta RP dotyczące centralnych obchodów 70. Rocznicy Zbrodni Katyńskiej w dniu 10 kwietnia br. na Polskim Cmentarzu Wojskowym w Katyniu, z uprzejmą prośbą o realizację dekretacji szefa resortu. Z poważaniem płk Piotr Nidecki.”
Adresatami tego dokumentu są: Szef Sztabu Generalnego WP – generał Franciszek Gągor, Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych – gen. broni Bronisław Kwiatkowski, Dowódca Sił Powietrznych – gen. broni pil. Andrzej Błasik, Dowódca Wojsk Lądowych – gen. dyw. Tadeusz Buk, Dowódca Wojsk Specjalnych – gen. dyw. Włodzimierz Potasiński, Dowódca Marynarki Wojennej RP – wiceadm. Andrzej Karweta, Dowódca Garnizonu Warszawa – gen. bryg. Kazimierz Gilarski.
Konstytucjonalista: Szef MON miał pole manewru
– Zwierzchnik Sił Zbrojnych ma prawo do takiego zaproszenia i było również oczywiste, że nie powinienem w to zaproszenie ingerować – mówił w Radiu TOK FM Bogdan Klich
Zdaniem konstytucjonalistów szef MON miał tu jednak spore pole manewru.
– Do jego zakresu działania należy kierowanie w czasie pokoju całokształtem działalności Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, więc w tym przypadku jego opinia, a o taką zdaje się prosił Władysław Stasiak, ma charakter nie tyle opinii, ale decyzji – mówi dr Marcin Wiszowaty. – Wyobrażam sobie sytuację, w której istniałyby powody, dla których minister nie wyraziłby na to zgody albo poprosił o spotkanie z prezydentem, na którym przedstawiłby swoje zastrzeżenia – dodaje prawnik. – Lista zastrzeżeń mogłaby zaczynać się od tego, że Polska przez jeden dzień nie powinna być pozbawiona dowódców wojska.
Czy Klich nie wiedział, że wszyscy dowódcy będą lecieć?
Gen. Gromosława Czempińskiego, byłego szefa Urzędu Ochrony Państwa. zaskoczyła inna rzecz: – Minister Klich wiedział, że poszczególni dowódcy dostali od prezydenta zaproszenie, ale nie wiedział, że oni będą lecieć? – dziwił się we wczorajszej „Kropce nad i” Czempiński. – Tu nie chodzi o to, czy minister Klich wyraziłby zgodę czy nie, bo trudno wyobrazić sobie, żeby powiedział: „nie weźmiecie udziału”. Ale powinien wiedzieć, że oni zaakceptowali zaproszenie i będą lecieć. Powinien zainteresować się, zapytać: „a jak lecicie”? I wtedy może odezwałby się jakiś dzwonek alarmowy, że wszyscy polecą jednym samolotem – dodał były szef UOP.
– Zostałem poinformowany pismem od prezydenta, że ci wojskowi zostali zaproszeni do udziału w obchodach katyńskich, ale nie o zaproszeniu do samolotu. Zaproszenia do przelotu każdy dostawał indywidualnie – mówił w TOK FM Klich.
Ministerstwo odpowiada
– Minister obrony Bogdan Klich wiedział o zaproszeniu najwyższych dowódców do Katynia, ale nie wiedział, czy mają podróżować jednym samolotem, czy oddzielnie – powiedział rzecznik MON Janusz Sejmej. – Minister mówił o tych dokumentach – informacji o zamiarze zaproszenia dowódców – od początku. Nie ma tu żadnej rewelacji. Zgodził się, tym bardziej, że sam się wybierał do Katynia. Ciężka choroba matki spowodowała, że nie pojechał i zastąpił go świętej pamięci wiceminister Stanisław Komorowski.
– Zgoda jest oczywista, zawsze tak postępował wobec pism z Kancelarii Prezydenta – powiedział Sejmej. – Inną sprawą są dokumenty, wysłane już bez naszej wiedzy bezpośrednio do dowódców, że prezydent zaprasza ich na pokład samolotu – tej informacji nie było w piśmie z prośbą o zgodę na wyjazd dowódców, którzy – o czym nie wiedzieliśmy – dostali także indywidualne zaproszenia – dodał rzecznik. – Ta niewiedza, że będzie to jeden samolot, nie jest naszą winą. Różne kancelarie różnie planują takie przeloty – zaznaczył.
Podał przykład innego wylotu, kiedy organizująca go kancelaria zamówiła trzy samoloty – Tu-154, Jak-40 i C-295. W tym przypadku nie mieliśmy informacji, jak się odbędzie przelot. Nie otrzymaliśmy listy gości, jakim prawem mielibyśmy konsultować rozkład miejsc w samolocie? – dodał.
Źródło: Tokfm.pl