Daily Archives: 3 Maj, 2010

Kolejki przed kryptą z sarkofagiem prezydenckim na Wawelu


Poniedziałek, 3 maja (17:46), Aktualizacja: Poniedziałek, 3 maja (22:13)

W poniedziałek mimo fatalnej pogody, żeby wejść do krypty na Wzgórzu Wawelskim, gdzie spoczywa prezydencka para, trzeba było czekać w kolejce.Krypta dostępna była dla zwiedzających do godz. 19.30.

Kryptę pod Wieżą Srebrnych Dzwonów z sarkofagami pary prezydenckiej oraz marszałka Józefa Piłsudskiego odwiedza się osobno, schodząc schodami znajdującymi się za żelazną kratą tuż za wejściem do katedry.

Chętni schodzą do krypty, obchodzą ją prawą stroną, przechodząc pod ścianami i przed wejściem do krypty Józefa Piłsudskiego, przechodzą przed sarkofagiem prezydenckim bez zatrzymywania się i wychodzą tymi samymi schodami na dziedziniec. W środku nie można zostawiać kwiatów ani zniczy.

PAP, RMF FM

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

Chcą patrzeć śledczym na ręce


Aktualizacja: 2010-05-3 10:05 pm

W pierwszych dniach po katastrofie przedstawiciele organów państwowych zapewniali rodziny ofiar katastrofy lotniczej w Lesie Katyńskim, że śledztwo będzie jawne. Jednak minęło już trzy tygodnie i okazuje się, że władze nie mogą niczego podać i nie podadzą, a zapisów czarnych skrzynek w ogóle nie mają

Rodziny ofiar katastrofy prezydenckiego Tu-154M wyrażają niezadowolenie z postępów śledztwa i zakresu podawanych informacji o okolicznościach tragedii. W związku z tym rozważają powołanie pełnomocnika, który będzie reprezentował ich interesy w prowadzonym dochodzeniu.

Córka tragicznie zmarłego posła PiS Zbigniewa Wassermanna Małgorzata podkreśla, że trudno mówić o jakichś postępach w śledztwie. – Sygnały płynące z mediów o postępowaniu bardzo nas niepokoją. Oczywiście nie twierdzimy, że wszystkie podejmowane działania są niewłaściwe czy idące w złym kierunku… Wiedza z mediów jest na pewno inna niż wiedza z akt – podkreśla. – W pierwszych dniach po katastrofie uzyskaliśmy informacje ze strony organów państwowych, które zapewniły nas, że wszystko będzie absolutnie jawne. W ciągu kilku dni zostanie udostępniona treść zapisów czarnych skrzynek. Poznamy np. godzinę katastrofy. Minęło trzy tygodnie i okazuje się, że nie mogą niczego podać i nie podadzą, części tych rzeczy w ogóle nie mają – wskazuje Małgorzata Wassermann. – Nie wiemy nawet, kiedy doszło do katastrofy – podkreśla.

Córka zmarłego posła PiS mówi, że otrzymała dokument od polskich władz, który nie zawierał przyczyny śmierci ojca. Nie wie też, czy przeprowadzono sekcję jego zwłok. Dodaje, że w Rosji jej przesłuchanie trwało sześć godzin, przy czym zadawano jej zaskakujące pytania, jak np. po co przyleciał tu jej ojciec i na ile wycenia to, co się stało.

Dlatego Małgorzata Wassermann wystąpiła z inicjatywą powołania prawnika, który reprezentowałby interesy rodzin ofiar tragedii prezydenckiego samolotu. – Moim zdaniem, na tym etapie wyjaśniania okoliczności katastrofy tak powinno być – mówi. Dodaje, że będzie prowadziła rozmowy z innymi członkami rodzin ofiar, tak żeby wypracować strategię działania.

Również Andrzej Melak, brat prezesa Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka, który zginął w katastrofie w Lesie Katyńskim, widzi konieczność zorganizowania się rodzin ofiar. – Ja rozmawiałem o stowarzyszeniu, żeby ktoś nas reprezentował, to warto zrobić – mówi w rozmowie z “Naszym Dziennikiem”. Na ten temat rozmawiał m.in. z synem śp. prezesa IPN Janusza Kurtyki. – Trzeba zorganizować się jakoś, żeby mieć mocniejszy głos – podkreśla Andrzej Melak.

Rodziny chcą skorzystać z uprawnień, które przewidują przepisy prawa, i ustanowić pełnomocnika mającego wgląd na śledztwo. – Po to jest ta instytucja osoby pokrzywdzonej, która ma pewne prawa w postępowaniu, żeby po prostu z nich korzystać – mówi Małgorzata Wassermann. Dodaje, że dotyczyłoby to polskiego śledztwa, ponieważ w przypadku rosyjskiego nie spodziewa się żadnych efektów. – Natomiast jeżeli chodzi o rosyjskie śledztwo, to w mojej ocenie, jeżeli nie będzie tutaj jakiegoś współdziałania z rządem polskim, to podejrzewam, że ten adwokat w Rosji nie zrobi absolutnie nic – ocenia.

Karnista prof. Piotr Kruszyński (Uniwersytet Warszawski) wskazuje, że rodziny ofiar stanowią samoistną stronę postępowania karnego. Dlatego mogą się zwrócić np. o dostęp do informacji z toczącego się śledztwa. Mecenas Małgorzata Kożuch z Krakowa wskazuje, że rodziny ofiar w późniejszym czasie mogą składać także wnioski o odszkodowanie, ale muszą wykazać związek przyczynowo-skutkowy między katastrofą, do której doszło, a zawinionymi działaniami osób.

Zenon Baranowski
Bibula.com

ZAPOWIADANEGO PRZEŁOMU NIE WIDAĆ

Po 10 kwietnia Rosja podobno zmieniła swoją politykę wobec zbrodni katyńskiej, ale śladów tej zmiany nie zobaczymy w odpowiedzi Moskwy na pozew Rodzin Katyńskich do Trybunału w Strasburgu

Z dr. Ireneuszem Kamińskim, prawnikiem reprezentującym Rodziny Katyńskie, rozmawia Marta Ziarnik

Przed kilkoma dniami otrzymał Pan angielskie tłumaczenie odpowiedzi Rosji na skargę katyńską, które wpłynęło do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Czy znalazło się w nim coś więcej niż w tej pierwszej, rosyjskojęzycznej wersji?
– Nie, tłumaczenie to jest identyczne jak poprzednia wersja po rosyjsku, która 19 marca dotarła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Zatem nie ma w tym tłumaczeniu żadnych nowych elementów. Nie został też do niego dołączony jakikolwiek inny dokument czy też pismo. Oznacza to, że my, prawnicy, jesteśmy w tym samym punkcie co 19 marca.

Do czego więc sprowadza się stanowisko rosyjskie?
– W odpowiedzi w ogóle nie występują określenia typu: “zbrodnia”, “mord”, “zabójstwo”, które zastępują takie określenia, jak: “wydarzenie katyńskie” i “zdarzenie katyńskie”. Rząd rosyjski (który napisał odpowiedź na tę skargę) twierdzi ponadto, że nie udało się ustalić losów polskich więźniów i jeńców. Czyli że nie wiadomo, co się z nimi stało w roku 1940. Jak zauważono w piśmie, można jedynie potwierdzić, że znajdowali się oni w obozach jenieckich. Co zaś później się wydarzyło, tego – jak twierdzi strona rosyjska – nie wiadomo.

Czyli pomimo tych wszystkich pięknie brzmiących deklaracji, które padły ze strony rosyjskiej po katastrofie pod Katyniem, pomimo podnoszonych zapewnień o przyjaźni i emisji w rosyjskiej telewizji filmu “Katyń”, wciąż brak tego przełomu i przyznania się do popełnionej zbrodni?
– My tego przełomu nie widzimy, więc tak, jak już wspominałem, wróciliśmy do pisma z 19 marca. Ta angielska wersja jest o tyle dla nas istotna, że będziemy się do niej ustosunkowywać. To jest bowiem dokument procesowy, którym będziemy operować. W pozostałych kwestiach mamy – z punktu prawniczego – powrót do przeszłości. Będziemy bowiem odpowiadać na pismo z 19 marca, w związku z czym ja tego zapowiadanego przełomu nigdzie nie widzę.

Jeśli dobrze liczę, to odpowiedź rosyjska wpłynęła już po terminie?
– Tak, ma pani rację. 19 marca wpłynęła odpowiedź w języku rosyjskim i do 16 kwietnia Rosja otrzymała czas na przekazanie ETPC tej odpowiedzi w języku angielskim. Tymczasem, jak słusznie pani zauważyła, pismo w języku angielskim wpłynęło dopiero w poniedziałek, 19 kwietnia. Czyli następnego dnia po upływie wyznaczonego terminu.

Czym Rosja motywowała to opóźnienie?
– Nie było żadnego tłumaczenia. To jest jeden dzień, więc wszystko jest w porządku. Termin upływał w piątek, a odpowiedź napłynęła w poniedziałek. Tego rodzaju opóźnienia Trybunał toleruje.

Jednak za każdym razem, gdy chodzi o Rosję, mamy do czynienia z przeciąganiem wyznaczonych terminów. Z czego to wynika?
– To jest normalna sytuacja, gdy jednej stronie nie zależy na tym, by sprawa toczyła się szybko. W takiej sytuacji odpowiada się ostatniego możliwego dnia.

Jaki teraz będzie ruch prawników Rodzin Katyńskich i polskiego rządu i w jakim terminie musi on nastąpić?
– Nasza odpowiedź i odpowiedź polskiego rządu musi znaleźć się w Trybunale do 31 maja. Następnie rząd rosyjski będzie miał możliwość ustosunkowania się do naszych ripost i będzie to termin sześciotygodniowy. Czyli w połowie lipca cała procedura pisemna powinna zostać zakończona. Wówczas Trybunał, mając przed sobą pisma nasze oraz rządu Federacji Rosyjskiej, będzie podejmował decyzje, co dalej – czy będzie orzekać w składzie węższym, czy też zbierze się Wielka Izba, w skład której wchodzi 17 sędziów.

Na czym będzie się opierała odpowiedź polskich prawników na pismo rosyjskie?
– Będziemy się ustosunkowywać do tego, co Rosjanie napisali na 16 stronach odpowiedzi. Będziemy zatem kontrować te argumenty. Przede wszystkim zaś twierdzenia Rosjan, iż nie wiadomo, co się stało z polskimi oficerami. W naszej odpowiedzi będziemy wskazywali na to, że są przecież cmentarze, a także inicjatywy podjęte przez władze rosyjskie, które miały na celu upamiętnienie zamordowanych. Na pomnikach znajdujących się w miejscach pogrzebania ciał znajdują się przecież nazwiska osób, których krewnych reprezentujemy. Zatem będziemy oczywiście wskazywać na niekonsekwencje władz rosyjskich twierdzących, że nie wiadomo, co się stało i jaki był los tych osób. Będziemy również wskazywać na cały proces decyzyjny w Związku Sowieckim, a więc na decyzje Biura Politycznego z 5 marca 1940 roku i na późniejsze postanowienia dotyczące zniszczenia dokumentacji katyńskiej, która miała być wcześniej przechowywana w specjalnym miejscu dostępnym tylko dla niewielu osób. Zatem wskażemy na podstawowe fakty historyczne – które są niekwestionowane, na rosyjskie sprawstwo zbrodni i na tę okoliczność kluczową w kontekście skargi, że reprezentujemy krewnych osób, które rzeczywiście zostały zamordowane w roku 1940. Rozbudujemy również argumentację uzasadniającą nasze konkretne zarzuty związane z naruszeniem sześciu przepisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

Analiza głównego i praktycznie jedynego dowodu w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia


Poniedziałek, 3 maja 2010, 01:23

SPROSTOWANIE z dnia 2010.05.14 – wytłumaczenie filmu ze strzelaniną może być inne niż pierwotnie sądzono, tylko dziwne jest, że tak długo zwlekano z podaniem tej informacji – a właściwie to nie jest dziwne biorąc pod uwagę fakt, że funkcjonariusze BOR zostali ukarani za swoją patriotyczną i odważną postawę w obliczu „przewżającej siły wroga”, czym ocalili ciało prezydenta od haniebnego powrotu z Moskwy, którego pragnął Putin i Tusk: „Jak relacjonuje jeden z uczestników zajścia, funkcjonariusze BOR utworzyli kordon wokół ciała prezydenta, nie godząc się na jego wydanie władzom Rosji. Wcześniej przykryli je własnymi marynarkami.

Prezydencka ochrona mogła szybko zlokalizować ciało Lecha Kaczyńskiego dzięki chipowi, który prezydent miał w marynarce. Funkcjonariusze widzieli też ciało Marii Kaczyńskiej, ale nie byli już w stanie go „zabezpieczyć”, nie mogąc pozwolić sobie na rozproszenie. Za służbę do końca zostali zawieszeni w czynnościach. Powód: nieautoryzowane użycie broni. Biuro Ochrony Rządu odmawia komentarzy na ten temat do czasu zakończenia śledztwa.  Sprawę ma poruszyć na posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych poseł Jarosław Zieliński (PiS).

Nie mam informacji na temat tego zdarzenia. Będę o tę sprawę dopytywał – mówi poseł.

O sprawie słyszał Bogdan Święczkowski, szef ABW w latach 2006-2007, ale nie zna żadnych szczegółów.

Słyszałem o tym, ale nie mam szczegółowej wiedzy na ten temat – wyjaśnia.

Według Zielińskiego, komisja będzie chciała wyjaśnić ten wątek, ale przystąpiła także do czynności, które mają na celu wyjaśnienie całej katastrofy, i wystąpiła już do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o wydanie dotyczących jej materiałów.

Poprosiliśmy o materiały z centrum antyterrorystycznego ABW. Otrzymaliśmy jak na razie skąpe materiały, ale będą one punktem wyjścia do prac komisji. Będziemy dopytywać także inne służby w tej sprawie – mówi poseł.

Incydent z udziałem ochrony prezydenta i rosyjskich służb prawdopodobnie został zarejestrowany na filmie nakręconym telefonem komórkowym, ciągle badanym przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego na zlecenie prokuratury wojskowej. Wyjaśniałoby to zastanawiające tłumaczenia śledczych na temat rzekomej niemożności zweryfikowania zawartości nagrania, którego autentyczność potwierdzono.

Na filmie słychać fragmenty komend w języku polskim i rosyjskim. Słychać też odgłosy wystrzałów, które odnotowane zostały w protokołach przesłuchań rosyjskich milicjantów. Scenariusz zdarzenia utrwalony na filmie potwierdza autentyczność zajścia: postacie w białych koszulach to oficerowie BOR przeszukujący miejsce katastrofy. Film dokumentuje też użycie broni palnej sygnalizujące, że ochrona nie zamierza wydać ciała prezydenta rosyjskim funkcjonariuszom, w tle słychać rosyjskojęzyczną komendę oficerów BOR (z wyraźnym polskim akcentem) skierowaną do Rosjan: „Wsie nazad!” – wszyscy do tyłu!”
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100514&typ=po&id=po01.txt

Najbardziej ciekawe w tym wszystkim jest to, że tak długo czekano z wyjaśnieniem tego filmu przecież właśnie przez ten film ludzie zaczęli interesować się sprawą „katastrofy” i bezpośrednią przyczyną tego, że samolot musiał tam lądować i rozbić się. Gdyby wyjaśniono od razu, że chodzi o BOR’owców to wielu ludzi nie podjęło by w ogóle tematu „katastrofy” – wytłumaczenia widzę dwa:

  1. Strach przed ujawnieniem kolejnego kłamstwa Tuska, że chciał pozostawić decyzję co do ciała Lecha jego bratu Jarosławowi, a w rzeczywistości zmusili go do tego BOR’owcy.
  2. Prokuratura faktycznie myślała, że to zamach podobnie jak media „prywatne” i totalnie ignorowała film, aby nie narażać się spolegliwej wobec Kremla władzy P. O. Świadczyć o tym może też fakt początkowej dezinformacji mówiącej o tym, że w powietrze strzelali milicjanci rosyjscy, aby odstraszyć gapiów, podobnie jeszcze wcześniej tłumaczono to jako wybuch amunicji w pistoletach ochrony prezydenta, która zginęła w katastrofie, ale potem okazało się, że praktycznie nie było tam większego pożaru mimo, że wszystko było przemoknięte paliwem lotniczym.

====================================================================

A teraz tekst z 3 maja 2010, który był pierwotną interpretacją tego filmu:

Jedyny dowód obiektywnie niepodlegający manipulacji głównych podejrzanych w sprawie ustalenia przyczyn katastrofy samolotu z prezydentem RP, jego ministrami, głównymi politykami PIS, całym dowództwem Wojska Polskiego, szefami NBP, BBN, IPN, OPWiM oraz kilkoma innymi mniej ważnymi politykami przeciwnych opcji politycznych (byli oczywiście też funkcjonariusze BOR, załoga samolotu i przedstawiciele rodzin katyńskich, ale oni nie byli celem ewentualnego zamachu) to film nagrany zaraz po katastrofie przez przypadkowego „spacerowicza”.

Podejrzani to rząd rosyjski i polski z oczywistych względów niechęci do Lecha Kaczyńskiego i jego polityki oraz popierających go ważnych ludzi (w polityce chciwości władzy nie ma skrupułów, o czym uczy np. historia Stalina i Hitlera w XX wieku, a potem świadczy w XXI Czeczenia i Gruzja). Początkowo pomijałem temat tego filmu licząc na ujawnienie się jakiś oficjalnych konkretnych faktów z tej „katastrofy”, ale minął 3 tydzień i NIC! – słychać tylko jakąś propagandę premiera o wspaniałych pogrzebach i pomocy rodzinom ofiar oraz wspaniałym funkcjonowaniu państwa (zmarli więc do niczego nie są nam potrzebni).

A w rzeczywistości pracuje w Moskwie tylko kilku śledczych, którzy początkowo nie mieli nawet za co tam żyć i nie mieli tłumaczy. Premier dał sobie prawo do wszelkich zmian w treści końcowego komunikatu o wynikach śledztwa i zmienił przewodniczącego komisji wypadkowej z niezależnego eksperta na swojego zaufanego ministra, który nie ma wiedzy na temat lotnictwa.

Praktycznie więc został nam tylko ten film:

http://www.youtube.com/watch?v=-DbLgBifsTU

http://www.youtube.com/watch?v=Z9WEFQNqBMM&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=-DbLgBifsTU&NR=1

http://www.youtube.com/watch?v=DURU5j_ZMAE&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=11LpvGjd9RU&feature=related

Analiza filmu z „katastrofy” polskiego samolotu:

http://www.youtube.com/watch?v=KGeHD0SQrYE

http://www.youtube.com/watch?v=eWUFbzYXdv0&NR=1

http://www.youtube.com/watch?v=XaHFox3ovoo&NR=1&feature=fvwp

http://www.youtube.com/watch?v=aBY66ORiq7w&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=Sppv6S9aHI4&feature=related

Oczekiwanie na inne dowody w śledztwie staje się już bezpodstawne i beznadziejne, nawet jeśli kiedyś usłyszymy zapis z czarnych skrzynek (nie mówię o stenogramie tylko o realnej rozmowie), to będzie on wycięty z treści „intymnych”, a właściwie „ostatecznych”. Wszelkie komórki należące do uczestników „feralnego” lotu, na których mogło coś się znajdować ważnego, również zostały już „zabezpieczone” i nic już w nich nie można znaleźć….

Co więc zostaje? Tylko ten film i domysły… Cześć pamięci jego odważnego autora, powinien zostać odznaczony (już chyba pośmiertnie) krzyżem komandorskim „czegoś tam” podobnie jak pozostali uczestnicy lotu (przysłużył się bardziej Polsce niż nie jeden premier)! Odnalezienie tego człowieka winno się stać zadaniem wszystkich służ w Polsce, ale raczej już dla uczczenia jego pamięci i wypłacenia jego rodzinie odszkodowań.

Na podstawie tego filmu można wysnuć następujące wnioski:

  1. Samolot się rozbił we mgle w lesie.
  2. W miejscu rozbicia samolotu chodzą jacyś ludzie, krzyczą do siebie, a nawet się śmieją.
  3. Udaje się rozpoznać również polskie słowa, co by znaczyło, że są Polacy którzy przeżyli katastrofę.
  4. Chodzący ludzie jednak nie chcą, aby oni żyli więc ich dobijają strzelając do nich mimo próśb o litość. Kamerzysta wie co się dzieje więc ucieka.
  5. Dlaczego nie chcą, aby żyli skoro była to katastrofa? Katastrofa nie była więc katastrofą tylko celowym działaniem dywersyjnym lub zewnętrznym, co musiało być zrozumiałe dla wszystkich uczestników lotu. Pilot mógł o tym komunikować pasażerów, że jest wprowadzany w błąd przez Rosjan lub próbuje się go zestrzelić. Samolot utracił skrzydło możliwe, że w wyniku ostrzału lub wybuchu. Mgła też była bardzo niezwykła, bo równie szybko jak się pojawiła to i znikła. W samolocie mogło też przestać działać sterowania o czym świadczy szybkość z jaką opadał samolot, a przecież samolot był naprawiany w Rosji, więc wersja „awarii” też dyskwalifikuje Rosjan, nawet jeśli była by ona „przypadkowa”.
  6. Potwierdzenie tego, że niektórzy ludzie przeżyli katastrofę odnajdujemy w pierwszych informacjach, które mówiły o trzech rannych przebywających w szpitalu, to prawdopodobnie ci, którym udało się zbiec z miejsca tragedii i zostali później dobici przez służby specjalne. Podano taką informację, aby zyskać czas na ich odnalezienie oraz wytłumaczyć ich ewentualny kontakt z bliskim, który jednak prawdopodobnie nie nastąpił ze względu na szok w jakim się znajdowali, ktoś zresztą mógł ich zawieźć rannych do szpitala (niedaleko była droga), a tam ich uśmiercono.
  7. Jak zatrzeć ślady morderstwa? Dokonać spalenia lub zmasakrowania zwłok i nie dopuścić do jego sekcji w Polsce, co uczyniono, można też spreparować zwłoki jakiegoś Czeczena na podobieństwo Polaka, bo i tak w Polsce nie otwierano już trumien, a same zwłoki były zmasakrowane – można też człowieka poćwiartować i wrzucić do worka oprócz oryginalnych części ciała zamiennik z ciała innego człowieka, jeżeli akurat w tej części ciała była rana postrzałowa.
  8. Już teraz wiadomo, że pierwsze informacje o godzinie katastrofy, ilości prób lądować, znajomości języka rosyjskiego przez pilota, były dezinformacją, wiadomo też, że nie było praktycznie oświetlenia tego lotniska, które zamontowano dopiero później. Wiadomo, że wszystkie dodatkowe urządzenia, które 3 dni wcześniej pomagały wylądować Tuskowi zostały zdemontowane, możliwe, że zdemontowano nawet więcej niż przywieziono!
  9. Wracając do godziny katastrofy – dlaczego jest ona taka ważna? Otóż czas między „oficjalnym” zdarzeniem, a czasem prawdziwego rozbicia się samolotu mógł posłużyć do poszukiwania i dobijania rannych, którzy przeżyli upadek samolotu z dość niskiej wysokości, bo samolot leciał poziomo na wysokości kilku metrów, pod koniec uniósł się tylko pionowo, co tylko spowolniło jego lot (opór powietrza), i runął w dół z siłą rozpędu do przodu. Niektóre zwłoki dały się rozpoznać bez konieczności badania DNA, co potwierdza możliwość przeżycia, zresztą wiele ciał było w całości. Prawdopodobnie prawdziwej godziny i minuty rozbicia, a właściwie zestrzelenia lub zablokowania sterów samolotu nigdy nie poznamy i nie mieliśmy poznać.
  10. Dlaczego jednak służby rosyjskie miały by używać pistoletów bez tłumików? Prawdopodobnie po całej okolicy było kilka może kilkanaście oddziałów, które miały dobijać Polaków jeżeli w ich okolicy spadnie samolot przy podchodzeniu do lądowania. Możliwe, że był to jakiś oddział rezerwowy słabiej wyposażony, a samolot spadł w miejscu w którym go nie przewidywano pierwotnie, świadczy o tym bliskość do innych zabudowań i drogi, oraz zbyt duża bliskość lotniska mimo bardzo nieprawidłowego toru podejścia do lądowania samolotu. Na szczęście to miejsce było przy ścieżce, po której czasem chodzili na skróty ludzie i akurat był tam nasz autor filmu. Natomiast po rozbitym samolocie nie chodzili zwykli ludzie, bo tam ścieżki nie było tylko „bagienko”, a samolot jeszcze w niektórych miejscach się palił, ale nie zbyt dużym ogniem, każdy „normalny” bał by się, że jeszcze wybuchnie. Odpowiedz na pytanie kim byli ci ludzie jest kluczowa!

Najbardziej jednak przekonuje mnie do koncepcji zamach, oprócz tego filmu oczywiście, zachowanie pełne obłudy, fałszu i zakłamania Putina i Tuska, oraz zyski polityczne jakie ponosi Rosja na arenie międzynarodowej – jeżeli nic się jej nie da zrobić za „to”, to może wszystko i każdy się jej boi jak Stalina, o czym nie ustaje ona teraz przypominać zrzucając na niego odpowiedzialność za śmierć tysięcy najlepszych Polaków w Katyniu, ale nie uznając ich za niewinnych, a samą zbrodnie za wojenną – przestraszył się już jej Obama, bo wystraszyła go „mgła” wulkaniczna w odróżnieniu do Saakaszwilego.

Zresztą pokazanie jaki Stalin jest zły jest w interesie Kremla do rozgrywek wewnętrznych z komunistami i wytrącenia im głównego argumentu z ręki – „wilk syty i owca cała”. Gdyby nie było tego filmu, to P. O. również by takie zyski odniosło nie tylko na krótką metę, ale i na dłuższą, choć patrząc na „polskie” media to wszystko jest możliwe. Co prawda mówi się, że P. O. straciło też „swoich” ludzi (bodajże 3), ale widocznie nie byli oni wtajemniczeni w ewentualne plany eksterminacji polskiej elity patriotycznej – z historii wiemy że Stalin mordował nawet swoich najlepszych generałów i funkcjonariuszy z obawy o spisek. Zresztą taka śmierć „płotek” jest bardzo wygodna i daje alibi.

Oczywiście jest też spraw przedłużających się dowodów, które „kiedyś” mają trafić do Polski, wyznaczano już datę poznania treści czarnych skrzynek i jej nie dotrzymano, nadal to nie nastąpiło po 22 dniach od katastrofy – widocznie są jakiś problemy z ich właściwą „obróbką” zgodną z linią przyjętego śledztwa przez najbardziej prawdopodobnych sprawców „katastrofy”.

Co nam zostaje Polakom? Załamać się i płakać, że kolejny raz zostaliśmy zdradzeni i wymordowano nam elitę? Ludzie oni żyją w Niebie! To my jesteśmy biedni, że musimy żyć tutaj wśród tego kłamstwa i oszczerstw wobec zmarłych, którzy rzekomo sami się ukatrupili, bo nie chcieli lecieć na lotnisko zapasowe, na którym nikt na nich nie czekał, nie było nawet 1 samochodu, a do przewiezienia było 90 osób! Ta uroczystość Katyńska w 70-rocznicę nie odbyła by się z ich udziałem, gdyby nie zaryzykowali lądowania.

Pilot podjął taką decyzję mimo pogody, bo widocznie nie była taka straszna i myślał, że lotnisko jest oświetlone, a rzekome ostrzeżenia o złej pogodzie widocznie nie były przekonywujące, no bo skąd nagle ta mgła! To nie był jakiś naćpany „żółtodziób” tylko myślący realnie człowiek w średnim wieku. „Jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy” (a jest nas wielu, co pokazały uroczystości pogrzebowe prezydenta). Na pewno trzeba się organizować w lokalne grupy, które, gdy będzie taka możliwość, odeślą do Rosji tych, którzy tak wiernie jej służą oddając wszystkie dowody i główne śledztwo w ręce Putina.

Co prawda premier Tusk tłumaczy się, że istniały obawy braku zgody ze strony Rosji na przejęcie przez Polskę śledztwa i dowodów, ale jest to tłumaczenie absurdalne zważywszy na głoszoną tezę przyjaźni obu państw po „katastrofie”. Gdyby Rosja nie zgodziła się na natychmiastowe zabezpieczenie wszystkich dowodów przez Polaków, to sprawa była by oczywista, a oburzenie na świecie gigantyczne zważywszy na rangę osób, które tam zginęły.

Przypuszczam więc, że mamy doczynienia z nową targowicą na grobach tych, którzy chcieli niezależności silnej Polski. Oby się nie okazało, że podpisano już „Traktat wieczystej przyjaźni pomiędzy Rosją a Rzecząpospolitą” (rok 1768) z tą różnicą, że jest on tajny i nieformalny.

Niezależnie od faktycznych przyczyn katastrofy i ewentualnej zdrady rządzących, ofiara złożona przez najlepszych Polaków w XXI wieku pod Smoleńskiem dla pamięci o tysiącach poległych za nas w XX wieku winna stać się dla nas motywacją dla dbania o swój kraj w codziennym życiu, rodzinie, pracy, nauce, wyborach, a jeśli trzeba będzie również walce organizując lokalną Obronę Terytorialną. Dodatkowo dla człowieka wierzącego służba dobru ziemskiej ojczyźnie jest budowaniem Państwa Bożego o którym pisze św. Augustyn.

Poruszając problem tej tragedii narodowej, utraty najcenniejszych ludzi w państwie, a zarazem przejęcia ich funkcji i urzędów przez ludzi wyzutych z wszelkich wartości, populistów, oszustów, aferzystów, zdrajców – nie sposób sobie nie zadać pytania o tajemnicę zła na świecie?

Jak czytamy w 2Tm 3,13-4,8:

Tymczasem ludzie źli i zwodziciele będą się dalej posuwać ku temu, co gorsze, błądząc i /innych/ w błąd wprowadzając. Ty natomiast trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci zawierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Wszelkie Pismo od Boga natchnione /jest/ i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości – aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu. Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, /w razie potrzeby/ wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie! Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się Jego.

Dotyczy to nie tylko religii, ale również polityki, gdzie to co miłe i wygodne, choć złe i fałszywe, odnosi trumf nad tym co trudne i przykre, ale dobre i prawdziwe. Zło więc istnieje po to, aby wypróbować naszą wierność, co oznacza, że zachowanie wiary i wypełnienie woli Boga jest naszym głównym celem. Nie chodzi tutaj o rewolucję i zbawienie świata, który i tak będzie coraz gorszy, bo rządzi w nim szatan, ale o osobistą drogę miłości do Boga na wieki.

PS. Uzupełnienie z dnia 2010-05-06:

Dlaczego Rosjanie nie używali tłumików zabijając Polaków, którzy przeżyli „katastrofę” (film z likwidacji świadków na http://www.youtube.com/ i do ściągnięcia pod adresem http://www.przeklej.pl/plik/smolensk-rar-0012dqcn52mv)? „Polacy, którzy przeżyli katastrofę, zrozumieli, że komandosi „w czarnych ubraniach” (w filmie) przyszli ich zabić i odstrzeliwali się. To słychać w filmie. Wykonawcy dyspozycji Putina „pracowali” z tłumikami.

Ale nagranie wideo z dźwiękiem i widokiem zarówno atakujących jak i ocalałych zdemaskowało wszystkie ich wybiegi. „ i „… dochodzimy do wniosku, że „oficjalne dane” na temat „materiału genetycznego” zamiast ciał 21 Polaków nie są zgodne ze stanem szczątków samolotu. Oznacza to, że zginęli z innej przyczyny. Przyczynę tę wyjaśnia film Andrieja Miendierieja.”, „Nie jesteśmy w stanie nawet wymienić liczby dostrzelonych – liczba ta waha się od 10 do 21 osób.

Zgodnie z oceną najbardziej doświadczonych ekspertów, nierozpoznawalnych (zmasakrowanych lub spalonych) mogło być najwyżej 10 – 12 ciał. Nie wszyscy podczas katastrofy znajdowali się w przedniej części samolotu. Płomień szybko zgaszono. Naprawdę nie rozpoznawalnych zwłok na miejscu upadku zapewne było bardzo mało lub nie było w ogóle.

A więc „jedynie materiał genetyczny pozostały po 21 osobach”, o którym mowa w wersji FSB, w rzeczywistości jest liczbą osób, którzy przeżyły katastrofę prezydenckiego samolotu Lecha Kaczyńskiego. Dobili ich rosyjscy komandosi, po czym wywieźli i zamienili w kawałki spalonego mięsa, aby ukryć ślady zbrodni.” „Wykonawcy rozkazu Putina przeliczyli się jednak w tym, że wśród ocalałych były osoby uzbrojone i odważne, które nawet w tej sytuacji stawiały czynny opór.

Oddział specjalny nie mógł bez przeszkód powystrzelać rannych Polaków w przewidzianych ramach czasowych. Musiał zatrzymać się na miejscu kaźni, gdzie ich zastały osoby, które przybiegły na miejsce katastrofy, przede wszystkim Andriej Mienderiej, który nagrywał sytuację kamerą.” „Dostrzelić tych, którzy przeżyli, rozerwać na strzępy i spalić ciała zastrzelonych pasażerów i członków załogi. Zapewnić „tajemnicze zniknięcie” dowodów, na przykład, broni, z której odstrzeliwali się ochroniarze Lecha Kaczyńskiego i wojskowi, którzy przeżyli katastrofę.”, „Lech Kaczyński był względnie bezpieczny, dopóki Putin nie upatrzył sobie „polskiego Janukowycza” – ciężko myślącego „przyjaciela Rosji”, polskiego premiera Donalda Tuska.

Był to zwrot, po którym czekistowską wierchuszkę Rosji zajmowało tylko jedno: jak przeczyścić drogę dla swojej marionetki lub komuś podobnego z tegoż grona „przyjaciół Rosji”. Wiedząc o zwyczajach i wcześniejszych czynach Putina, nietrudno domyśleć się, w jaki sposób planowali tego dokonać. Co i jak oni zrobili, cały świat dowiedział się rankiem 10 kwietnia.

Z siódmej poprawki dochodzimy do wniosku, że postawienia przez Kreml na „polskiego Janukowycza” – Donalda Tuska, jego towarzyszy i elektorat uruchomiła mechanizm fizycznej likwidacji Lecha Kaczyńskiego. Najlepiej razem z najwybitniejszymi jego zwolennikami. Metody – najzwyczajniejsze z arsenału Putina oraz jego towarzyszy z KGB.”  „Nie zdziwię się, jeżeli Putina i „polskiego Janukowycza” – Donalda Tuska – dwóch głównych partnerów w sprawie zabójstwa prezydenta Polski – w najbliższym czasie znowu zobaczymy razem.

I obaj będą w dwa gardła będą opowiadać jedna i te samą kremlowską fabułę na temat „osiągniętych wyników wspólnego śledztwa” i nierozłączną przyjaźń między narodami rosyjskim i polskim”. A w dalszym planie usłużni komentatorzy, niby ot tak, napomkną, że przed pewnym czasem niejaki Lech Kaczyński i jego kamraci próbowali skłócić dwa „brackie narody”. Ale im się nie udało.

Dlatego zabójstwo prezydenta Polski oraz znacznej części jej elity politycznej obecnie staje się poważną próbą dla wielu krajów zachodniej demokracji. A w dalszym planie usłużni komentatorzy, niby ot tak, napomkną, że przed pewnym czasem niejaki Lech Kaczyński i jego kamraci próbowali skłócić dwa „brackie narody”. Ale im się nie udało.

Dlatego zabójstwo prezydenta Polski oraz znacznej części jej elity politycznej obecnie staje się poważną próbą dla wielu krajów zachodniej demokracji. Jednak są na tym świecie tacy politycy i przywódcy państw, którzy nie są niczym zobowiązani wobec Putina.

Co więcej, są tacy, którzy już wcześniej widzieli istotę Putina i jego reżimu. Znali prawdziwe poglądy majora rezerwy i dlatego wcale nie są zdziwieni tym , co zaszło. Są widzący parlamentarzyści, organizacje pozarządowe i prasa. W tych krajach Europy, których elity polityczne dokarmia rosyjski „Gazprom” i inne deripaski, jest opozycja. Są zachodnie służby specjalne, NATO i światowa społeczność.”
https://smolensk1004.wordpress.com/2010/05/01/gieorgij-gordin-komentarz-z-rosji/#more-1700

Fronda.pl

1 komentarz

Filed under Uncategorized