Daily Archives: 6 Maj, 2010

Zapomniana umowa z Rosją?


eż , Marek Domagalski , Tomasz Pietryga 06-05-2010, ostatnia aktualizacja 06-05-2010 23:00

Od lat Polskę i Rosję łączy porozumienie, które umożliwia wspólne badanie katastrof lotniczych. Rząd o nim milczy

„Rz” dotarła do podpisanego 7 lipca 1993 r. polsko-rosyjskiego porozumienia w sprawie ruchu samolotów wojskowych i wspólnego wyjaśniania katastrof. Dokument przewiduje współpracę obu krajów w takich przypadkach. Rząd milczy o umowie. Tymczasem niemal miesiąc po katastrofie rządowego samolotu wciąż nie wiemy, na jakiej podstawie prawnej prowadzone jest dochodzenie ani dlaczego polskie władze nie wystąpiły do Rosjan o wspólne śledztwo.

Jak zapewnił w czwartek „Rz” Janusz Sejmej, rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej, porozumienie z 1993 r. nie zostało nigdy wypowiedziane. Najważniejszy jest jego art. 11: „wyjaśnienie incydentów lotniczych, awarii i katastrof spowodowanych przez polskie wojskowe statki powietrzne w przestrzeni powietrznej FR lub rosyjskie wojskowe statki powietrzne w przestrzeni powietrznej RP prowadzone będzie wspólnie przez właściwe organy polskie i rosyjskie”.

Dlaczego premier i prokurator generalny nigdy nie wspomnieli o dokumencie? Od służb zajmujących się sprawą otrzymaliśmy sprzeczne wyjaśnienia.

Płk Krzysztof Parulski, naczelny prokurator wojskowy, na pytanie „Rz” nie był w stanie udzielić odpowiedzi, odesłał do rzecznika płk. Zbigniewa Rzepy, który mówi, że umowa nie ma zastosowania do katastrofy smoleńskiej, gdyż jest to porozumienie wojskowe, a śledztwo prowadzą rosyjscy prokuratorzy cywilni.

Jeszcze innego zdania jest Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej. – Ta umowa nas nie obowiązuje – twierdzi.

A co brała pod uwagę Komisja ds. Badania Wypadków Lotniczych? Jej członek płk Zbigniew Drozdowski odsyła do MON. W ministerstwie do zamknięcia wydania nie uzyskaliśmy odpowiedzi.

Strona polska powołuje się na inne porozumienia. Po katastrofie mówiono o umowie między Polską a Rosją o pomocy prawnej (z 16 września 1996 r.), która pozwala delegować polskich prokuratorów do rosyjskiego zespołu, ale śledztwo zostawia w rękach kraju gospodarza.

Kilka dni temu premier Donald Tusk powiedział publicznie, że podstawą dochodzenia, prac zespołów badających przyczyny katastrofy jest chicagowska konwencja o międzynarodowym lotnictwie cywilnym (z 1944 r.).

Stosuje się ją do samolotów cywilnych, a nie wojskowych, ale rządy polski i rosyjski uzgodniły jej stosowanie w sprawie Tu154. Dziś prokuratorzy prowadzący śledztwo powołują się na konwencję strasburską z 1959 r. o pomocy prawnej w sprawach karnych.

W czwartek prokurator generalny Andrzej Seremet poinformował, że Rosjanie przekazali Polakom ok. 500 stron materiałów śledztwa w sprawie katastrofy. Na razie nie dostaniemy jednak czarnych skrzynek. Według Seremeta dochodzenie może potrwać jeszcze nawet kilkanaście miesięcy.

CIR: chicagowska lepsza

Konwencja chicagowska zapewnia sprawną procedurę wyjaśniającą i jawność wyników postępowania – oświadczyło Centrum Informacyjne Rządu. Według CIR, takich procedur nie określa polsko-rosyjska umowa z 1993 r.

„Po katastrofie pod Smoleńskiem możliwe było albo rozpoczęcie długotrwałych rozmów ze stroną rosyjską w celu ustalenia procedury badania wypadku w oparciu o art. 11 Porozumienia z 1993 roku, albo natychmiastowe podjęcie badań przy wykorzystaniu istniejących międzynarodowych procedur wynikających z tzw. Konwencji Chicagowskiej” – oświadczyło CIR.

„Wybór tzw. Konwencji Chicagowskiej, w ocenie także polskich specjalistów w zakresie badania wypadków lotniczych, zapewnia sprawne prowadzenie postępowania oraz jawność jego wyników” – głosi komunikat.

Rzeczpospolita

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

Szyfrant Zielonka nie żyje. To już pewne


2010-05-06 | Ostatnia aktualizacja: 22:20

Ponad tydzień temu nad Wisłą w Warszawie znaleziono zwłoki, przy których znajdowały się dokumenty na nazwisko Stefana Zielonki – zaginionego w zeszłym roku szyfranta. Teraz jest już pewność, że to jego ciało. Chorąży najprawdopodobniej popełnił samobójstwo.

Pewien, że zwłoki znad Wisły to ciało szyfranta Zielonki jest szef kolegium służb specjalnych Jacek Cichocki. Minister mówił o tym w RMF FM.

Najpierw zastrzegał, że „wszystko na to wskazuje”, ale w końcu przyznał, że on ma tę pewność. Choć dodał: „Ze względu na to, że toczy się śledztwo, trzeba poczekać na oficjalny komunikat prokuratury, bo to ona ma prawo potwierdzić i podać informacje”.

Minister Cichocki pytany czy chorąży popełnił samobójstwo, odpowiedział: „Wiele wskazuje na to, że to była jego osobista tragedia”. Zwłoki znaleziono nad Wisłą w Warszawie ponad tydzień temu.

Chorąży Stefan Zielona zaginął rok temu, co jako pierwszy ujawnił „Dziennik”. Sprawa nabrała olbrzymiego rozgłosu, poszukiwany za dezercję szyfrant wiedział bowiem wszystko o systemach łączności NATO, a także znał całą siatkę polskich agentów pracujących za granicami kraju.

Historia tajemniczego zniknięcia szyfranta sięga maja 2009 roku. Chorąży Zielonka wyszedł ze swojego warszawskiego mieszkania w drugi dzień świąt wielkanocnych. Do dziś nie jest nawet jasne, kiedy dokładnie. Poszukiwania rozpoczęto dopiero kilka dni później, gdy żona poinformowała policję o zaginięciu męża.

Potem pojawiła się nawet informacja francuskiego serwisu internetowego zajmującego się problematyką wywiadowczą, że szyfrant pracuje w Szanghaju dla chińskiego wywiadu.

Dziennik Gazeta Prawna

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

„Usłyszałam, że rosyjskie służby były bardzo profesjonalne”


czwartek, 6 maja 2010 21:17

Fot. za: Wassermann.blip.pl

Jesteśmy zaniepokojeni dezinformacją, jaka powstała po katastrofie, dlatego zamierzamy skorzystać z naszych uprawnień i chcemy brać aktywny udział w śledztwie – mówi Fronda.pl Małgorzata Wassermann.

Stała się Pani swoistą rzeczniczką rodzin tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem. W rozmowie z nami zapowiedziała Pani, że zamierza wystąpić do prokuratury o status pokrzywdzonej. Razem z innymi rodzinami stara się też Pani o ustanowienie pełnomocnika. Skąd takie kroki?

W obu przypadkach zamierzamy skorzystać z możliwości jakie mamy. Na pełnomocnika decydują się strony w procesach prowadzonych na znacznie mniejszą skale niż ten, z którym my mamy do czynienia. Jako córka mam prawo wiedzieć, w jaki sposób zginął mój ojciec. I z tego uprawnienia skorzystam.

W jaki sposób?

Zamierzam złożyć wniosek w prokuraturze o przyznanie mi statusu pokrzywdzonej. Daje to możliwość wglądu w akta śledztwa i brania udziału w przesłuchaniach. Bo jak na razie całą wiedzę posiadamy z mediów. Ponadto dostaję sygnały, że rodziny ofiar są zaniepokojone stopniem dezinformacji prowadzonej już od dnia katastrofy. Fałszem okazują się informacje, które od początku przyjmowano za pewnik. Łącznie z godziną katastrofy… Jesteśmy też zdumieni tym, że Polska nawet nie podjęła próby przejęcia dochodzenia nad okolicznościami katastrofy prezydenckiego samolotu.

A co Pani myśli o wizycie w Moskwie i procedurach związanych z identyfikacją ojca? Teraz, po upływie dobrych kilku dni i już po pogrzebie ojca.

Gdy te procedury się toczyły i stopniowo działy się kolejne wydarzenia, to narastała we mnie złość. Przesłuchanie w Moskwie trwało około 6 godzin. Z czego przez około dwie godziny trwało pobieranie moich danych. Rosyjski prokurator wypełniał formularz trzykrotnie. Najpierw przeszkodziło moje drugie imię, którego nie używam (urzędnik dokładnie o to pytał i precyzyjnie odpowiedziałam. Potem okazało się, że długopis ma niewłaściwy kolor.

I padło pytanie „na ile Pani to wycenia?”

Tak. To pytanie ogromnie mnie wzburzyło. W pewnym momencie odmówiłam udziału w dalszych czynnościach. A Rosjanka przedstawiająca się jako psycholog próbowała mi tłumaczyć, że jestem w szoku i dlatego nic nie rozumiem. Proponowała mi również środki uspokajające. Oprócz pytania o „wycenę” śledczy zadawali pytania w rodzaju: „po co on tu przyjechał”, „z kim on tu przyjechał” czy „kto z nim przyjechał”.

Małgorzata Wassermann.

Wszystkich członków rodzin ofiar przesłuchiwano w taki sposób?

Nie słyszałam żeby ktoś skarżył się na sposób przesłuchania. Z relacji tych, z którymi rozmawiałam wynika że, były to rozmowy mające doprowadzić do identyfikacji zmarłego. I najczęściej taką czynnością kończyły się te przesłuchania. A moje przesłuchanie odbywało się
Małgorzata Wassermann

w momencie, gdy ciało ojca zostało już zidentyfikowane. W drodze powrotnej dziwiłam się wspominając to przesłuchanie i mówiłam o nieprofesjonalnym działaniu i brakach w wyszkoleniu rosyjskich służb. Do myślenia dały mi jednak słowa wracającej z nami pani psycholog. Na te moje spostrzeżenia odpowiedziała: „ przeciwnie, służby działają bardzo profesjonalnie”.

Jak zakończyło się przesłuchanie?

Usłyszałam słowa, żebym podpisała oświadczenie, że mogą spalić rzeczy ojca. Zadzwoniłam do mamy, ona chciała je odzyskać. Wtedy rosyjska tłumacz stwierdziła, że są to strzępy ubrania pobrudzone krwią, benzyną i błotem i właściwie nic z nich nie zostało. Ostatecznie zgodziłam się więc na ich spalenie i podpisałam dokumenty. A czas na refleksje przyszedł później.

I co po tej refleksji?

W wyniku refleksji pojawiły się pytania. Jeżeli ubranie było kompletnie zniszczone, to gdzie był telefon i dlaczego ocalał? A komórka ojca działała. Skąd Rosjanie wiedzieli, że był to telefon ojca? W rzeczach ojca rozpoznałam też niemal niezniszczone blankiety lotnicze i  różaniec. Dlaczego zachowały się te rzeczy, a ubranie zostało całkowicie zniszczone? Ale nie wiem, czy ktoś odpowie na te pytania.

Ale są chyba w Polsce osoby, które mogą odpowiedzieć na pytanie, dlaczego o śmierci ojca dowiedziała się Pani z mediów. Proszę opowiedzieć o sobotnim poranku 10 kwietnia.

O tragedii dowiedziałam się z radia, potem dopiero zobaczyłam w telewizji numer infolinii, na który mogą telefonować rodziny. Gdy zadzwoniłam tam 10 kwietnia około godz. 13:00 dowiedziałam się tylko, że ojciec wsiadł na pokład. Tyle.

Za jakiś czas zadzwoniłam znowu, bo zobaczyłam na pasku w telewizji, że organizowany jest wyjazd rodzin do Moskwy. Na infolinii natomiast usłyszałam, że to „medialna plotka”. Ale to i tak nie koniec.

Wspomniała Pani o dezinformacji zaraz po katastrofie…

A najlepiej ilustrują ją perturbacje z naszym wyjazdem do Moskwy. W niedzielny poranek z telewizji dowiedziałam się, że w stolicy gromadzą się rodziny, które mają lecieć do Moskwy. Zadzwoniłam na infolinię. Umówiliśmy się, że my dojedziemy. Ale około południa poinformowano nas, że ojciec został na sto procent zidentyfikowany. Kolejne telefony z tą informacją otrzymaliśmy z MSZ oraz infolinii. A potem szybko załatwiano nam wizy, bo media podały, że identyfikacji dokonał Jarosław Kaczyński. Ale gdy osobiście pytałam jego współpracowników i oni to sprawdzili, okazało się, że to nieprawda. I musieliśmy szybko lecieć.

Jednak w efekcie, po 6 godzinnym przesłuchaniu dostała Pani dokument potwierdzający śmierć ojca?

Tak. Powiedziano nam, że to karta zgonu. MSZ przetłumaczył coś po polsku. Gdy podpisywałam dokument tłumacz przeczytał: „oświadczam, że rozpoznałam ojca”. Ale gdy przyjrzałam się oświadczeniu, to nawet ze słabą znajomością języka rosyjskiego domyśliłam się, że niekoniecznie oficjalne tłumaczenia muszą być dokładne.

Rozmawiał Mariusz Majewski
Fronda.pl

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

Rezolucja PiS przepadła


pmaj 06-05-2010, ostatnia aktualizacja 06-05-2010 20:53

Sejm nie zajmie się projektem rezolucji autorstwa PiS, która nawoływała premiera do wystąpienia o przejęcie śledztwa w sprawie katastrofy w Smoleńsku

Posłowie odrzucili wniosek PiS o poszerzenie porządku obrad Sejmu o punkt dotyczący rezolucji.
Przeciwko uzupełnieniu porządku obrad głosowało 268 posłów, za wprowadzeniem rezolucji do porządku obrad było 158 posłów, 2 wstrzymało się od głosu.

Według PiS przepisy Konwencji o Międzynarodowym Lotnictwie Cywilnym z 7 grudnia 1944 roku, w oparciu o które prowadzone jest śledztwo badające przyczyny katastrofy mówią, że okoliczności wypadku może badać państwo właściwe dla miejsca zdarzenia lub – na podstawie umowy dwustronnej – może przekazać prowadzenie badania innemu państwu. Z treści tego zapisu konwencji – argumentował PiS – „wynika więc jasno, że rząd polski ma pełne prawo zwrócenia się o przekazanie postępowania polskim organom powołanym do wyjaśnienia okoliczności katastrofy”.

PAP, Rzeczpospolita

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

Tusk: Rezolucja PiS mija się z rzeczywistością prawną


Czwartek, 6 maja (14:31), Aktualizacja: Czwartek, 6 maja (20:48)

Katastrofa w Smoleńsku i działania państwa nie mogą stać się przedmiotem politycznej bitwy – szczególnie w kontekście wyborów prezydenckich – mówił w Sejmie Donald Tusk. Dodał, że rezolucja PiS dotycząca przejęcia przez Polskę postępowania ws. katastrofy ma – według niego – dobre intencje, ale mija się z rzeczywistością prawną i organizacyjną.

Chcemy wykorzystać wszystkie możliwości, by w sposób optymalny, czyli przejrzysty, jak najszybszy, dojść do wszystkich przyczyn katastrofy, a następnie, aby określić zakres odpowiedzialności za to, co się stało – zapewniał szef rządu. Poinformował, że podczas czwartkowego Konwentu Seniorów zwrócił się do posłów wszystkich klubów, by solidarnie wspierali państwo w tym trudnym okresie.

Premier podkreślił też, że jest bardzo ważne, by politycy odrzucili pokusę wykorzystywania tej sprawy bezpośrednio w kampanii wyborczej.

„Rezolucja PiS mija się z rzeczywistością prawną”

Inicjatywa posłów PiS to inicjatywa, która – jak sądzę, albo przynajmniej chcę tak sądzić – ma jako podłoże wyłącznie dobre intencje, ale mija się z pewną rzeczywistością prawną i organizacyjną – mówił też w Sejmie szef rządu. Posłowie PiS przygotowali projekt rezolucji, w którym wezwali premiera, by wystąpił do władz Rosji o przekazanie stronie polskiej postępowania w sprawie katastrofy 10 kwietnia.

Szef rządu zapewnił jednak, że w śledztwie strona polska ma wszystkie możliwości działania i stale współpracuje z komisją rosyjską. Według Tuska, prokurator generalny Andrzej Seremet i polski akredytowany przedstawiciel przy komisji rosyjskiej Edmund Klich chwalą sobie tę współpracę.

Jeśli będą sygnały, że ze strony Rosjan jest blokada polityczna lub organizacyjna we współpracy, będę interweniował – zapowiedział też Tusk. Premiera nie niepokoi fakt, że prokurator generalny nie był w stanie uzyskać w Moskwie choćby terminu przekazania stronie polskiej dowodów – nie mówiąc już o samych dowodach. Według Donalda Tuska, jedyny kłopot polega na ustaleniu terminu publikacji zapisów, a nie otrzymaniu tych zapisów. Chodzi o to, by opinia publiczna mogła się z nimi zaznajomić w całości, a nie we fragmentach, bo to zaszkodziłoby śledztwu: Ujawnienie jednego z fragmentów śledztwa może być odczytane jako werdykt. Każdy, kto zajmuje się katastrofami lotniczymi – w jakimś sensie ja też się tym od trzech tygodni zajmuję – wie, że katastrofy lotnicze mają całą grupę przyczyn. Chcę tę kwestię nazwać dobitnie – na to uwrażliwiali mnie polscy eksperci: nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której – czy ktoś ze strony rosyjskiej, czy polskiej – będzie ukierunkowywał polską opinię publiczną, jeśli chodzi o efekt danego śledztwa na rzecz tylko jednego wątku.

Szef rządu przyznał, że tzw. konwencja chicagowska nie dostarcza kompletu narzędzi, ale jest „optymalnym aktem prawnym”, który gwarantuje przejrzystość postępowania i powoduje, że obie strony – polska i rosyjska – mają pewne zobowiązania i prawa. Zaapelował o cierpliwość i podkreślał, że Rosjanie wykonują wszystkie czynności profesjonalnie.

„Przekazanie śledztwa byłoby możliwe po specjalnej umowie”

Ewentualne przekazanie części lub całości śledztwa przez komisję rosyjską komisji polskiej byłoby możliwe – nie mówię, że zasadne, ale możliwe – dopiero po podpisaniu wzajemnego porozumienia czy umowy dotyczącej takich przypadków – podkreślił Tusk.

Zaznaczył, że takich przypadków jak katastrofa koło Smoleńska do tej pory nie było i musielibyśmy ze stroną rosyjską ustalać to porozumienie. Uznaliśmy, że z punktu widzenia Polski kluczowy jest natychmiastowy dostęp do wszelkich działań na miejscu katastrofy, a nie czekać na ewentualne efekty negocjacji dotyczących porozumienia – mówił szef rządu.

„Oczekujemy pieczołowitego zabezpieczenia terenu katastrofy”

Donald Tusk podkreślił, że strona polska oczekuje od rosyjskiej pieczołowitego zabezpieczenia miejsca katastrofy 10 kwietnia. Zaznaczył jednak, że zdaje sobie sprawę, iż nie jest to zadanie proste. Nie chodzi bowiem o zabezpieczenie lotniska, obszaru zamkniętego, ale wielu hektarów terenu, m.in. lasu.

Szef rządu zapewnił też, że nie dostał żadnych sygnałów, jakoby strona rosyjska wykazywała w tej kwestii złą wolę. Natomiast jest rzeczą zrozumiałą, że z naszego, polskiego punktu widzenia, to miejsce i ewentualne przedmioty mają nieporównywalnie większą wartość i znaczenie emocjonalne, symboliczne, szczególnie znaczenie dla rodzin – mówił.

Tusk przyznał, że nie można wykluczyć, iż niektóre części samolotu czy przedmioty mogą znaleźć się w dużej odległości od miejsca katastrofy. Powiedział, że chce, aby na tym obszarze mogli pracować polscy archeolodzy. Po to, aby rzeczywiście już w sposób tak skrajnie profesjonalny przeszukać każdy fragment terenu, gdzie mogłyby się znaleźć fragmenty samolotu lub przedmioty, które pozostały po ofiarach – wyjaśnił.

Jednocześnie poinformował, że nie ma żadnego potwierdzenia, aby na miejscu tragedii odnaleziono jeszcze szczątki ludzkie. Ale nie poprzestanę na tych zapewnieniach i będziemy od strony rosyjskiej, a także od naszych służb konsularnych wymagać jeszcze większej pieczołowitości, jeśli chodzi o zabezpieczenie tego terenu – zapewnił.

RMF FM

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized